Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 268.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale niż rzeki rozpełznął się w bagno,
Które nas ledwie, że na sobie zniosło,
Właśnie, jak bywa kra przed świętą Jagną[1],
Kiedy stronami już z zimy ochrosło[2].
Więc ku środkowi gdy brzegi się zagną,
Nie chcesz-li do dna, to chwytaj za wiosło,
A miej się, jako cap, do skoku bacznie,
I chybaj, kiedy zcicha trzeszczeć zacznie.

Tam pelikany z garły obwisłemi,
Tam czarnych nam się krakiew chmury rwały
Tam modry żóraw, utkwiwszy dziób w ziemi,
Stał, aż mu czerwiem napełni się cały.
Tam czaple białe, chwiejąc perłowemi
Czuby, po kępach przygarbione stały,
A na podniebiu błyskały sokoły,
I zimorodek krzyk puszczał wesoły.

Zaś u tych ciepłych bajorów wybrzeża
Siadł gaj, jak u nas po młakach olszyna,
Tylko, że to tam tak bujno uderza
I tak pod niebo parzące się wspina,
Że leda parość[3] wyśmiga, by wieża,
A siednie na niej ptak, to się ugina.
Iż sok nie idzie w pień, a tylko liście
Pędzi i wiąże je u czuba w kiście.

Tak patrzę ja raz, aż tu one drzewa
Dygotać poczną i trząść się, jak w febrze...
Wnet wszystko mdleje, obwisa, poziewa,
Blednie, i żywą zieleń topi w srebrze,
Zaczem ta cała boża przyodziewa
Pada się w łachman, jak dziada, co żebrze,

  1. Św. Jagna — Agnieszka (21 stycznia).
  2. Ochrosnąć — oczyścić się, uwolnić się od czego.
  3. Parość — wyrostek, latorośl, roślina.