Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 184.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Toć Pan Bóg u nas ma swoje śpichlerze,
Gdzie chleb, zaś tutaj szaty jeno bierze!

Świadcz-że nam teraz, ty ziemio daleka,
Któraś nas sobie rodziła, nie komu,
Czy my ci byli, jak syn, co ucieka
Ze spokojnego macierzy swej domu?
Świadcz nam, czy jedna choć sucha powieka
Była, gdy my tak nieśli pokryjomu
Dusze i głowy z onego stracenia[1],
Gdzie człek wiecznego niepewny zbawienia...

Świadcz-że nam, czy my ciebie się puśclil
Lekkomyślącem sercem i z rozpusty?
Czy nie stawali od mili do mili,
Trzęsącemi się żegnając cię usty?...
Czy zgłem[2] śmiertelnem za siebie rzucili,
Na tę niepamięć wieczną? Czy twe chrósty,
Twe płoty w serca nie wrosły na wieki?...
Świadcz nam, ty kraju miły, ty daleki!...
...................

Prędko się z nami sprawiły urzędy,
Pomiar czyniące przez borów połacie.
Gdzie szli, tam haszcze rąbalim w te pędy,
Na kołach pchając ich, w przewoźnej chacie,
Aż się zrobiły ku niebu wyględy,
Złotej podobne i świetlistej kracie
W dzień, a srebrzącej od gwiazd i miesiąca...
I tak się stała ta puszcza — żyjąca.

Skrzykęli zaraz murzynów z szarwarku,
Iż w tej są bystrzy i sprawni robocie,

  1. Stracenie — miejsce zguby, zatracenia.
  2. Zgło śmiertelne — całun.