Więc prędzej taki na morzu uszkodzi,
Niżby miał komu pomagać do drogi.
Ale że[1] powieść ta po ludziach chodzi,
Bo tu na gadkę, jak kot na pierogi,
Łakomy każdy z tej długiej tęsknicy,
Na onym stepie modrym, bez stannicy[2].
To raz, był ranek mglisty, na pokładzie
Gwałt! Patrzę, lecą szypry[3], marynarze,
Za nimi ciżba narodu w nieładzie;
Tak ja do burtu[4]. Spychają nas straże,
Sternik klnie, z haków zerwało[5] dwie kadzie,
Szum, plusk na morzu... A wtem się ukaże
Ogromny, stary rekin, co z żelazem
Słoninę chwycił i połknął zarazem.
Dopieroż go tu windować do góry!
Nie tak się szarpie wół, gdy go obuchem
Rzeźnik w łeb zdzieli, jak ów. Byłby sznury
Urwał i poszedł, gdy wtem mi nad uchem
Kula świsnęła z miczmańskiej[6] dwurury...
Zwierz się okręcił, raz chlupnął, i brzuchem
Na wodę! Tak go dobyli, nietwora,
Dopieroż triumf grać, i do topora!
Jakże się weźmie ciskać, trzepać w pławy[7],
A prać ogonem po onym pokładzie!
To nam muliskiem zachlustał pół nawy,
A kto mu podszedł, wnet siedział na zadzie.
- ↑ Ale że... (gw.) — Ale to pewna, że...
- ↑ Stannica — osada kozacka na stepie.
- ↑ Szyper (niem.) — żeglarz, majtek.
- ↑ Burt albo burta (niem.) — bok okrętu.
- ↑ Zerwało (gw.) — zwrot bezpodmiotowy, jak błyskało, straszyło, pisało w gazecie.
- ↑ Miczmański, przym. od miczman (ros.), a to z ang. midshipman — najniższy stopień oficerski na statku.
- ↑ Pławy — płetwy.