Strona:PL Ludzie i pomniki (Hollender) 44.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

WIERSZ DO OJCA


I jeszcze jedno — nie jestem stąd!
Zwykły przypadek, zacna rodzino,
poprostu feler, nieścisłość, błąd.
— Przestańcie, proszę, mówić mi — synu.

Gdzie czarne lasy, wilgotne jary,
gdzie Bóg wierzchołków nie zdołał zmóc,
tam — w mchy i błota wpięty prastare
ciągnę żyłami soki do płuc.

A ty się winduj krętoschodami,
zamiataj piętra wachlarzem rąk,
ciężko się kiedyś tutaj załamiesz
w chmurach papierów, aktów i ksiąg.

Kilka czerwonych dni w kalendarzu
i sześć tygodni urlopu masz,
zwykłe robocze dni się rozłażą
i coraz głębiej brużdżą ci twarz.

Porządnie, czysto leżą na półce
akta i dzieci, sznurkiem je zwiąż,
bo było jedno jaje kukułcze,
a teraz w domu niema go wciąż.

W flakonach dymi zwiędłe igliwie,
płachta gazety szumi jak ptak,
golisz się, w lustro gwiżdżesz fałszywie,
golony piórem — tragiczny akt.