Strona:PL Ludzie i pomniki (Hollender) 41.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A w szyby deszcz się wpija, deszcz miljonousty.
— I jesteś, złota klatko — gabinetem luster,
i gabinetem naszych za trudnych wydarzeń,
martwych woskowych figur i woskowych twarzy,
ogrodem schnących kwiatów, przybytkiem mądrości,
ojczyzną naszej czczości i niepotrzebności.

Miasto jest za szybami i świat za szybami,
oby się bóg złej nudy zlitował nad nami,
mrugają wszystkie oczy, znużenie na ustach,
z lodowatym spokojem patrzą na nas lustra,
których lód moje dłonie umęczone chłodzi,
aż do dnia naszych nowych, człowieczych narodzin.



Za lasami literek, górami papieru,
rzekami kawy dymi kawiarnia blagierów,
pysk kelnerski ma w herbie popielata flaga,
popielata jak dymy, jedwabna jak blaga.
Tropikalne ćmy tłuką w szklane tafle nocą,
i gazeciarskie kaczki skrzydłami trzepocą,
rżą szachowe koniki, fryzowane głowy
kierując znad szachownic do kul bilardowych,
a kule płyną suknem zielonem jak morze.
Zastygają w bezruchu święci redaktorzy,
dentyści wszystkich zdarzeń, niezwykłych i dziwnych
płyną po czarnych falach spokojnie oliwnych.

W kraju dymów, w szepcąco szeleszczącym światku
ludzie płyną ku sobie na falach wypadków,
pozdrawiają się szeptem, szmerem i szelestem,
zastygają z tragicznie patetycznym gestem,
z kolanem, zgiętem wdzięcznie na drugiem kolanie,
w niepokoju wieczystym i oczekiwaniu.

W strefie martwych zamierzeń kraj dymiący leży.
Rządzą nim despotycznie mistyczni kelnerzy,