Strona:PL Linde-Slownik Jezyka Polskiego T.1 Cz.1 A-F 014.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

opposita; niecnota zaś potrzebnie osobnego na swoiém mieyscu objaśnienia, że nie wprost oppositum cnocie, lecz na inne wyboczyło znaczenie. Podobnież wola i niewola, nie mogły bydź złączone; snadnie zaś wolny i niewolny. Zbogacił się przez to nie raz ięzyk mniéy używanym wyrazem znaczącym twierdzenie, affirmatiuum, na którym schodzić nie powinno, skoro iest wyraz przeczący nagatiuum; tak niedopędny, n.p: „wyroków kresy niedopędne”, dało mi powód kłaśdź dopędny, t. i. podobny do dopędzenia, dopędzonym bydź mogący.

Prawda, że i w tém dziele znayduią się słowa, a niektóre nawet i dosyć dzikie, niewsparte powagą pism narodowych, ani mowy potocznéy; lecz zrobione z powodu dyalektów, a zatym gwiazdeczką czyli asteryskiem oznaczone, n p. *bezosądny, *bezopalny, *bezodpowiedny, *bezoyczysty i t. d.; inaczéy albowiem nie byłbym miał gdzie umieścić bogactw, któremi nas tu i owdzie inne dyalekty przewyższaią; gdyż zamiarem moim było, wszystko cobykolkwiek tylko znaydowało się na przestrzeni Słowiańskiéy, wcielić do tego zbioru. Takie przeto wyrazy wolno Polakom przyjąć, wolno odrzucić; ia za powinność sobie poczytałem, donieść o nich, że się znayduią w pobratymczych ięzykach. Podług zdania moiego, autor słownika nie powinien tworzyć, nie powinien narzucać, ani praw przepisywać; lecz zbierać, donosić, wyłuszczać, spostrzeżenia czynić i z nich uwagi przekładać; pisarze, a pisarze których naród czyta z upodobaniem, mogą i powinni doskonalić ięzyk; Słownik zaś będzie służył piszącym tu i owdzie za skazówkę, zwłaszcza że imię zacytowanego autora, wskazuie im różnicę co do stopnia, w iakim słowo iakie ze swoiém znaczeniem i użyciem iest upoważnione.

Lecz i czytaiącym pisma narodowe, osobliwie starożytne, zbiór takowy służyć może za klucz nieiako, otwieraiący im przystęp do snadnieyszego i pewnieyszego objęcia mysli, obwieniętéy w niezrozumiałą Polszczyznę. Starałem się albowiem o to, żeby ile możności, każdy autor sam siebie, albo też i ieden drugiego objaśnił; do czego nieraz i pobratymcze, nawet i obce ięzyki, tak dawne, iak żyiące, były pomocą. Jednakże nie wstyd mię wyznać, żem nie doszedł w dawnych pismach wszystkiego; i wolę niewiadomości nie zataiać, niż niegruntownym domysłem omamiać. Nie iedno mieysce, nie ieden wyraz znayduie się w moiém dziele, zostawiony bez wszelkiego objaśnienia, że mi się nie zdarzyło go dociec. Osądziłem zaś za rzecz pozyteczniéyszą, kłaśdź go choć bez objaśnienia, bo może z czasem ktoś mię o nim oświeci, iak go wcale ominąć, a zatym puścić w niepamięć, iak n. p. słowa: cenar, cerewizna, cerbela, czyntaktor i t. d.

A że nie mamy we wszystkich materyach pism narodowych, założyłem wyżéy za drugie źrzódło do czerpania szczegółów ięzyka, mowę potoczną. Wielki brak w ięzyku naszym książek o pojedynczych kunsztach i rzemieslach, wskazywał mi potrzebę szukania ich po warsztatach; do czego gdy sam czasu nie miałem, wyręczył mię w tym słwany nasz Warszawski Mechanik J.P. Professor Magier; ztąd imię iego często iest cytowane pod słowami rzemieślniczemi lub kunsztowemi. Nadto zacni przyiaciele moi J. X Kamieński Rektor Konwiktu Piiarskiego, J. Pan Wolski Professor Liceum Warszawskiego, przy ciągłém i wytrwałém czytaniu drugiéy korrekty, nie iednym wyrazem, znaczeniem, lub też i przykładem zbiór ten zbogacili; nie mniéy J. X. Bielski Prefekt drukarni Piiarskiéy, pilnie doglądaiąc druku i rewizyi. Rzadko mi się kiedy zdarzało, abym widział potrzebę, zastępowania brakuiącéy mi cudzéy, moią własną powagą; tam iéy tylko użyć pozwoliłem sobie, gdziem aż nad to był pewny i słowa i znaczenia. Czém zas zbiór ten unieśmiertlenić raczyli J. O. Xiążę Generał Adam Czartoryski, i J. W. Hrabia Jozef Ossoliński w Wiedniu, niżéy w poczcie autorów się powie. —