Strona:PL Kochowski-Psalmodia polska 033.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wytrzymawałeś, groziłeś, i napominałeś; aż widząc zatwardziałość upornych, siedmiorakie plagi jak na Egipt spuściłeś.
Zrebelizowana czerń zesromociła nas, a dzicy Geloni zabierali plon z obfitej Roxolanii naszej.
Wdarł się aż do serca zamorczyk, a od Hiperboru trzech liter Pan, wydarł nam Antemurał północny.
Naprzykrzył się z za Tatrów wicher, aleć domowe zawieruchy czy nie byłyż karzącym nieprawości biczykiem?.
To ich sześć, siódma następuje, plaga wojny tureckiej; pod którą (jeżeli Bóg gniewu nie odwróci) pewnego upadku czekać Polsce potrzeba.
Żarłok państw, potop świata, łakoma krwi chrześciańskiej Charybdis, i bestya z samego nieba gwiazdy pożerająca, Turczyn.
Już gotowością jego zaburzył się Euxyn, wspienił sie Dunaj, a pograniczny Dniestr misternemi przysiodłany mostami.
Gotuj konie Polaku, wsiadajcie jezdni, wychodźcie pieszy, ostrzcie żelaza, składajcie kopie, uzbrójcie się w pancerze.
Podnoście krzyżem znaczone chorągwie, a nie czekając tego gościa u siebie, przejmujcie mu drogę w pobliższych Multaniech.
Ale jakoś fatalny to mocarz, co z niego siły nie mamy, bo niemasz Pana zastępów z nami, któryby wojował za nami.
A zatem ściśniony gwałtem Kamieniec, gdy wytrzymać nie może poganinowi się poddaje, ona przez tak wiele lat obcej ręki niewiadoma, litewskiego Korjata osada.
O żałośny widoku! już pyszny sułtan w bramy jego z tryumfem wjeżdża; już na wieżach miejskich bisurmańskie księżyce tkwią, już z wierzchu kościołów pozrzucano krzyże na wzgardę.
Jako w lesie drzewa, siekierami rąbał i ołtarze, toporami i oskardami burzyli groby umarłych.
Brano żałosnym ojcom, gwałtem, kwiat młodości urodziwe syny; a udatne dziewoje od matek, stadem pędzono do szaraju.