Strona:PL Kochowski-Psalmodia polska 017.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A zatem pobłogosławił Bóg pieczołowanie o winnicy swojej, że za zjednoczeniem duchownem, zjednoczyły się oba narody związkiem politycznym.
I mamy z głównych niegdy przeciwników przyjacioły, jako latoróśl w pniak wolności przez wiarę wszczepiona.
Potem nasienie dobrego pana rządziło Polską do siódmego następcy, na którym żałosny klimakteryk niepłodności, pochodnią świętych cnót domu Jagiełłowskiego zgasił.
Po zejściu ich krótkie z liliami pieszczoty, ile ten kwiat nierad statkuje; więcej ucieszyły trofea Stefanowe, kiedyby jeno jako waleczne, tak i trwalsze być mogły.
Następuje zamorski snopek, snopek ziarna pełny, przy nadziei, że tem nasieniem niwy nasze posiane, miały przynosić plenne Polakom żniwo.
Jakoż udała się pierwsza siejba męstwa Zygmuntowego; udała i potem, gdy pięknej sławy zielonością, umaiły tron nasz dzieła Władysławowe.
Ale prędko wysieleło się zboże, i wykruszyło z kłosa ziarno, gdy z królewskiej dyademy wypadł kosztowny kamień, a potem i sama korona z głowy naszej zrzucona.
Zaraz się nagle zaćmiło słońce estymy Polski, i ona uwielmożona tak wielu narodów pani, grubą się odziała żałobą.
I stękać poczęła stękaniem rodzącej, żal jej przenikał niebo, tem cięższy, gdy uważa, że od własnych chłopów znieważona.
Cóż prze Bóg zawiniła, że tak sromotną odnosi plagę? Sekret samemu niebu wiadomy, ile są skryte sądy pańskie.
Wyniesiona w sławę, wytuczona dostatki, obfitością wszelaką nabrzmiała, potrzebowała zbytnich humorów ujęcia.
Gdyśmy zaś do Boga w tych paroxyzmach się obrócili, nietylko miłościwie nas wysłuchał, ale też nieodwłocznie stał się pomocnikiem naszym.