Strona:PL Kochanowski-Threny, Satyr, Wróżki 052.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ZIEMIANIN.

Toś już powiedział i wywiódł, żeśmy Polacy we złej toni: powiédzże mi, jużli mamy do końca o sobie zwątpić czy jest jeszcze jaka nadzieja?

PLEBAN.

Jeśli Boga naprzód nie będzie, a postanowienia lepszego, próżno się czego dobrego spodziewać.

ZIEMIANIN.

Toby o tem mówić, jakoby temu upadkowi zabiegać.

PLEBAN.

Aza nie o tem na sejmach radzą?

ZIEMIANIN.

I owszem o tem, jeno iż nam i podatku pilno.

PLEBAN.

I za ten podatek widzę nie wiele sprawili: z Polski konie i pieniądze wynieśli, a Litwę ogłodzili.

ZIEMIANIN.

Owa nie umiesz jeno ganić, co jest łacno: ale ukazać drogę, jakoby to naprawić, toby mądrego rzecz.

PLEBAN.

Przetoż ja się tego zbraniam, abym o tem nie mówił, iż wiem że od mądrych daleko. Ale jednak czasu swego powiem ja przed się co rozumiem. Bo teraz zda mi się, że i jam się namówił, i tyś się nasłuchał.

ZIEMIANIN.

Przestawam na tem zdaniu, i kiedykolwiek będziesz chciał o tem mówić, jako obiecujesz, będę cię zawżdy rad słuchał.



KONIEC.




Paryż, w drukarni braci Rouge, Dunon i Fresné,
ulica du Four-Saint-Germain, 43.