Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 206.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

doczna była walka między obawą przed Urją i chęcią stawienia oporu. Ale nie śmiał sprzeciwiać się w niczem.
— A teraz, mój wspólniku — zaśmiał się chytrze Urja, gdy ocenił, że umysł starca stracił trzeźwość — wypijemy na cześć najpiękniejszej z kobiet!
Starzec postawił pusty kieliszek na stole, pochylił głowę, ścisnął dłonią czoło i wsparty łokciem o poręcz fotela zdawał się uginać pod jakimś ciężarem nad siły.
— Jestem nadto pokorny, aby pić za jej zdrowie — mówił Urja, wlepiając oczy w sufit — ale śmiem powiedzieć, że ją uwielbiam, ubóstwiam!
Skurczone nerwowo rysy pana Wickfielda wyrażały takie cierpienie, taką moralną mękę, którą ukryć usiłował, że odwróciłem oczy, aby nie patrzeć na niego.
— Miss Anna Wickfield — mówił Urja dalej — jest ozdobą płci swojej, śmiem powiedzieć. Być jej ojcem jest wielkiem szczęściem, ale zostać jej mężem...
Nie chciałbym drugi raz w życiu usłyszeć takiego jęku, z jakim pan Wickfield podniósł się nagle od stołu.
— Co to znaczy? — zawołał Urja, mierząc go ogniem swych czerwonych źrenic, a sam blady jak ściana. — Straciłeś chyba rozum, panie Wickfield. Zdaje mi się, iż jeśli mówię, że pragnąłbym nazwać twoją piękną córkę moją Anią, mam do tego zupełnie takie same prawo, jak każdy inny człowiek. Może o wiele większe,
Objąłem pana Wickfielda i starałem się go uspokoić, zaklinając na miłość córki, ale nie słyszał, co mówię. Wydzierał sobie włosy, bił się pięściami po głowie, wyrywał się, jakgdyby chciał gdzieś uciec, nakoniec padł na krzesło i wybuchnął płaczem.
Przemawiałem do niego najczulszemi słowy, przedstawiając, że dla Ani powinien panować nad sobą, że powinien oszczędzić jej widoku tej męki, jaką znosi.
Powoli zaczął jakby przychodzić do siebie, oparł rękę na mojej głowie i szeptał głosem przerywanym: