Strona:PL Karol Bołoz Antoniewicz-Poezyje 164.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chyba ptaszyna chwiejąc się na drzewie
Hołd Matce Boskiéj niesie w tkliwym śpiewie
I strzepnie skrzydłem, wzniesie się w obłoki.

Lecz cicho; ludzkie zatętniły kroki.
Idzie wędrownik znużony, nieśmiały,
To w niebo patrzy, to na głuche skały
Zwraca wzrok pełen bojaźni i trwogi.
Ach, pewnie zbłądził i szuka swéj drogi.
Pielgrzym z północnych idzie świata krańców
Szukać pociechy w krainie pohańców.
I postać obca, obca jego mowa.
Imię pielgrzyma Jan Kanty z Krakowa.
To słodkie imię w któréjż czułéj duszy
Świętych pamiątek przeszłości nie wzruszy?
Bo kto się cnotą i mądrością wsławi,
Tego wiek późny jeszcze błogosławi.

Poznawszy próżność i złość świata tego
Wyszedł Jan Kanty z domu rodzinnego;