Przejdź do zawartości

Strona:PL K Junosza W lesie from Nowiny gazeta świąteczna Y1878 No5 page1 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ta walka o byt w pomrokach nocnych. Wówczas to straszno jest w lesie.
Kiedy już we wsi drugie kury zapiały, przez pola ścieżką do boru wiodącą, szedł człowiek jakiś otulony długa kapotą, pod którą zdawał się coś bardzo starannie ukrywać.
Szedł jeżeli nie śmiało, to prędko — a raczej drepciil jak lis jak lis[1] oglądał się na wszystkie strony.
Nie obchodziła go ciemność ani też burza w powietrzu wisząca, owszem zdawał się pragnąć, aby potoki deszczu lunęły co prędzej — przeklinał on w duchu każdą gwiazdkę co się na horyzoncie ukazała, a z pożądliwością spoglądał na ołowiane chmury unoszące się nad borem.
Kroki tego człowieka były szybkie, chociaż nogi w kolanach zgięte i siwe pęki włosów dobywających się z pod czapki, świadczyły, że ciężar lat ugniata jego ramiona...
Ścieżka ginęła w lesie.
Zgarbiony człowiek znalazł się pomiędzy drzewami i schylając czoło pod gęstemi krzakami leszczyny, depcząc mchy i paprocie, zbliżył się nad brzeg szerokiego bagna, na którem zdala od siebie sterczały kępki wybujałej trawy, jakby brodawki na jakimś strasznie wielkim policzku.
Nad samym brzegiem bagna leżał zwalony dąb — olbrzym.
Piorun ugryzł go pocałunkiem przed laty jeszcze i powalił na ziemię, rozdarłszy go na dwoje w swoich szponach ognistych.
Powiadają chłopi, że niegdyś pod tym dębem matka dzieciobójczyni zakopała żywcem niemowlę, a kiedy słuchała czy jęk się nie dobywa z pod ziemi — piorun dąb rozdarł, a konarami jego potężnemi na miazgę wyrodną matkę roztrzaskał.....

Ale ktoby tam chłopom wierzył?!

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; prawdopodobnie tak miało wyglądać to zdanie.