Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 267.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lach, poumieszczanych w różnych miejscach statku, i wziąć średnią wyników obserwacji. Tymczasem opierano się na przybliżonem oszacowaniu drogi przepłyniętej; ale ta metoda nie może być dokładna przy kręceniu się ciągiem po skręcających wciąż zaułkach przejść, przedstawiających co chwila inne punkty obserwacyjne.
Nakoniec, dnia 18-go marca, przypuściwszy ze dwadzieścia szturmów daremnych, Nautilus został stanowczo zatrzymany. Przed nim znajdowały się już nie lodowiska okrągłe lub podłużne, pola lodowe lub góry, ale tama lodowa bezgraniczna i nieruchoma, zbudowana z gór przymarzłych do siebie.
— To ławica lodowa — rzekł Kanadyjczyk.
Pojąłem, że dla Ned Landa i dla każdego żeglarza, który nas w tych miejscach poprzedził, była to zapora nieprzebyta. Słońce pokazało się jeszcze na krótki czas w południe; kapitan skorzystał z tego, żeby ocenić położenie astronomiczne miejsca, w którem się znajdował. Okazało się, że jesteśmy pod 51° 30ʹ długości, 67° 39ʹ szerokości południowej. Był to więc punkt bardzo wysunięty w stronę bieguna południowego.
Ani widać było śladu morza i płynnej powierzchni. Przed nami ciągnęła się równina najeżona, napiętrzona blokami lodowemi bezładnie nagromadzonemi, tak zupełnie, jak to bywa na wielkich rzekach przed ich puszczeniem, tylko na daleko większą miarę. Tu i owdzie szczyty ostre lub pojedyńcze iglice wznosiły się do dwudziestu stóp wysokości; tam znów szereg pagórków ostro zakończonych, obleczonych barwą szarą, odbijał w sobie, jak zwierciadło, kilka promieni słonecznych napół zatopionych we mgle. A nad tą pustynią zawisło milczenie, ledwie niekiedy przerwane odgłosem skrzydeł przelatującego samotnie petrela lodowego. Wszystko tu zamarzło — nawet dźwięk!
Nautilus musiał się więc zatrzymać w swym biegu awanturniczym śród pól lodowych.
— No! jeżeli teraz jeszcze kapitan Nemo posunie się dalej — rzekł Ned Land — będzie mistrzem.
— A to dlaczego?
— Bo nikt nie zdoła przebyć ławicy lodowej. Ten pański kapitan może bardzo wiele, ale, do tysiąca djabłów, przecież nie przezwycięży przyrody! A gdzie ona powie: stój! tam już trzeba stanąć, choćby się nie chciało!
— To prawda. A jednak, jakżebym chciał wiedzieć, co jest za tą ławicą! Ten mur lodowy gniewa mnie niezmiernie.
— Słusznie pan mówi — rzekł Conseil — mury zostały wynalezione dla drażnienia uczonych. Nigdzie nie powinno być murów.
— Mniejsza o nie, boć przecie wiadomo, co jest za tą ławicą — wtrącił Kanadyjczyk.
— Co mianowicie? — zapytałem.