Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 203.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie popychana wiosłami, płynęła wślad za nim. Kilkakrotnie zbliżyła się do zwierza o parę sążni i Kanadyjczyk gotów był znowu uderzyć, ale diugoń wymykał się nagle, zanurzając, i niepodobna było go dosięgnąć.
Można sobie wyobrazić złość niecierpliwego Ned Landa. Klął biedne zwierzę najognistszemi przekleństwami, jakie język angielski posiada. Co do mnie, gniewałem się tylko, że diugoń żartował sobie ze wszystkich naszych przebiegów.
Ścigaliśmy go nieustannie przez całą godzinę i zaczynałem już wątpić, czy go złowimy, gdy zwierzę wpadło na niefortunny dla siebie pomysł zemszczenia się na napastnikach. W istocie rzuciło się na łódź, napastując nas nawzajem.
Kanadyjczyk zawczasu spostrzegł ten manewr.
— Baczność! — zawołał.
Sternik szepnął słów kilka swoim dziwacznym językiem, zapewne ostrzegając swoich ludzi, aby się mieli na ostrożności.
Diugoń, dotarłszy na odległość dwudziestu stóp od łodzi, zatrzymał się i łapczywie wciągnął w siebie powietrze szerokiemi, jakby przebitemi nozdrzami, które znajdują się nie na końcu, lecz na górnej części jego pyska. Potem z silnym zamachem rzucił się na nas.
Łódź nie mogła uniknąć tego starcia, nawpół przewrócona, została zalana kilku beczkami wody, którą należało wylać, dzięki jednak zręczności sternika, uderzona zukosa a nie wprost, nie zatonęła. Ned Land, uczepiony dziobu łodzi, harpunem szpikował olbrzymiego zwierza, który, zębami schwyciwszy brzeg łodzi, podniósł ją nad wodę, niby lew schwytaną sarnę. Powaliliśmy się jeden na drugiego i nie wiem, jakby się ta przygoda skończyła, gdyby Kanadyjczyk, srodze zawzięty na napastnika, nie zakończył walki, uderzając diugonia w samo serce.
Usłyszawszy zgrzytanie zębów na blasze żelaznej, diugoń zniknął, ciągnąc z sobą harpun. Wkrótce jednak baryłka wypłynęła na wierzch i po kilku sekundach ukazało się cielsko zwierza na grzbiet przewrócone. Łódź zbliżała się do niego i, ciągnąc za sznur, sprowadziła je do Nautilusa.
Trzeba było użyć bloków potężnych, żeby wciągnąć diugonia na platformę. Ważył nie mniej niż sto centnarów. Rozpłatano go w oczach Kanadyjczyka, który ciekawie śledził wszystkie szczegóły tej operacji. Tegoż dnia sługa okrętowy podał mi na obiad kilka zrazów z mięsa diugonia, wybornie przyprawionych przez miejscowego kucharza. Były wyborne, lepsze nawet od polędwicy najtuczniejszego wołu.
Nazajutrz, 11-go lutego, śpiżarnia Nautilusa wzbogaciła się jeszcze wytworną zwierzyną. Stado jaskółek morskich osiadło na Nautilusie. Był to gatunek Sterna nilotica, właściwy Egiptowi: dziób ma czarny, głowę szarą i kropkowaną, oczy otoczone białemi punkci-