Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Rząd syrenowatych, gromada rybokształtnych, podklasa wielorybowatych, dział kręgowych — objaśnił Conseil.
A gdy Conseil tak mówił, to już nie można było nic więcej dodać.
Tymczasem Ned Land ciągle patrzył, a oczy jego pożądliwie połyskiwały na widok tego zwierzęcia. Ręka zdawała się być gotową do wyrzucenia harpuna. Rzekłbyś, iż czeka tylko chwili stosownej, by rzucić się w morze i uderzyć na zwierza w jego żywiole.
— Ach, panie — rzekł głosem, drżącym ze wzruszenia — nigdy w życiu mojem nie zabijałem jeszcze „tego”.
W tym wyrazie tkwił cały oszczepnik.
Kapitan Nemo ukazał się w tej chwili na platformie. I on spostrzegł diugonia, a zrozumiawszy postawę Kanadyjczyka, odezwał się wprost do niego:
— Mości Land, gdybyś teraz trzymał harpun, pewnieby ci palił rękę?
— Bez najmniejszej wątpliwości, panie kapitanie.
— I nie gniewałbyś się, gdybyś mógł na jeden dzień znowu zostać oszczepnikiem i dołączyć tego morskiego zwierza do tylu innych, któreś już zabił?
— Wcalebym się nie gniewał.
— To możesz spróbować.
— Dziękuję, panie kapitanie — odpowiedział Ned Land, któremu oczy zapałały.
— Ale — dodał kapitan — we własnym twoim interesie ostrzegam cię, mości Land, żebyś nie chybił tego zwierzęcia.
— Czy tak niebezpiecznie jest polować na diugonia? — spytałem, nie zważając na wzruszenie ramionami Kanadyjczyka.
— Rzeczywiście, czasami — odpowiedział kapitan. — Zwierzę to, napastowane, rzuca się na łowców i przewraca ich statek. Ale, co do mistrza Landa, nie obawiam się tego niebezpieczeństwa. Ma bystre oko i pewną rękę. Jeśli zaś ostrzegam go, żeby nie chybił tego diugonia, to jedynie dlatego, iż uważany jest za doskonałą zwierzynę, a wiem, że mistrz Land nie pogardza smacznym kąskiem.
— A! — wtrącił Kanadyjczyk — więc to bydlę raczy być jeszcze dobrem do jedzenia?
— Tak — mówił kapitan — jego mięso, notabene prawdziwe mięso, jest nadzwyczajnie cenione i w Malezji podają je tylko na książęcych stołach. To też tak zawzięcie polują na to wyśmienite zwierzę, że staje się coraz rzadsze, podobnie jak rękowiec (manatus).
— W takim razie, panie kapitanie — rzekł bardzo poważnie Conseil — jeśli przypadkiem ten, którego tu widzimy, jest ostatnim ze swojego plemienia, może wypadałoby go oszczędzić w interesie nauki?