Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 123.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Stu dziewięćdziesięciu dwóch tysięcy lat, mój Conseilu, co czyni dni biblijne dziwnie długiemi. Zresztą formacja węgla, to jest zmineralizowanie lasów, zamulonych przez potopy, i oziębienie skał — wymagały daleko dłuższego czasu. Należy jednak dodać, że dni biblijne oznaczają epoki, nie zaś czas upłyniony od jednego wschodu słońca do drugiego; bo według samejże biblji istnienie słońca nie sięga pierwszego dnia stworzenia.
Gdy Nautilus wrócił na powierzchnię oceanu, mogłem ogarnąć wzrokiem cały obszar wyspy Clermont-Tonnerre, niskiej a lesistej. Madreporowe jej skały zostały widocznie użyźnione przez trąby morskie i burze. Kiedyś zapewne kilka ziarn, porwanych przez huragan z pobliskiego gruntu, upadło na pokłady wapienia, pomieszane ze szczątkami ryb i roślin morskich, co utworzyły urodzajną ziemię. Kokosowy orzech, pchany falą, zawitał do nowego brzegu. Ziarno wypuściło korzeń. Drzewo, wzrastając, zatrzymało swemi konarami parę wodną. Zrodził się strumień: roślinność powoli się wzmagała. Kilka zwierzątek, robaczków, owadów — przypłynęło na kłodach, które wicher wyrwał na sąsiedniej wyspie. Żółwie zaczęły znosić tu jaja, ptaki gnieździć się na młodych drzewach. Tym sposobem rozwinęło się życie zwierzęce; nareszcie, znęcony zielenią i żyznością, zjawił się człowiek. W taki sposób powstały te wyspy, olbrzymie dzieła niedostrzegalnych żyjątek.
Ku wieczorowi Clermont-Tonnerre zniknęła w oddaleniu, a kierunek Nautilusa znacznie się zmienił. Dotknąwszy zwrotnika Koziorożca pod sto trzydziestym piątym stopniem długości, zwrócił się ku zachodo-północo-zachodowi, przebywając całą strefę międzyzwrotnikową. Choć słońce letnie sypało szczodrze swoje promienie, nie cierpieliśmy bynajmniej od gorąca — bo na trzydzieści do czterdziestu stóp pod wodą temperatura nie dochodziła wyżej nad dziesięć do dwunastu stopni.
Piętnastego grudnia pozostawiliśmy na wschód ponętny archipelag Towarzyski i nadobną Taiti, królowę oceanu Spokojnego. Spostrzegłem rano, w odległości kilku mil pod wiatrem, wyniosłe szczyty tej wyspy. Wody jej dostarczyły na stoły naszego pokładu wybornych ryb: makrel, pewnego rodzaju stokfisza, białoryb i kilku odmian węża morskiego, zwanego murenowąż.
Nautilus przebył ośmset mil. Loch wskazywał dziewięć tysięcy siedemset dwadzieścia mil, gdy płynął pomiędzy archipelagiem Tonga-Tabou, gdzie zginęły osady okrętów Argo, Port książęcy i Książę Portlandzki — a archipelagiem Żeglarskim, gdzie poległ kapitan de Langle, przyjaciel La Perouse’a. Następnie zbliżyliśmy się do archipelagu Viti, na którym dzicy wymordowali majtków Unji i kapitana Bureau z Nantes, dowódcę Miłej Józefiny.
Archipelag ten, rozciągający się na przestrzeni stu mil z północy na południe, a dziewięćdziesięciu od wschodu na zachód, leży