Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 400.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wrażenia. Straszliwy Nikita, wróciwszy z sieni, wykrzyknął wobec wszystkich z potwornem uradowaniem swym skrzekliwym głosem:
— Razumow! Razumow! Nadzwyczajny Razumow! Nikt go już za szpiega nie użyje. Nic nie powie, bo już nic w życiu nie usłyszy. Nic zgoła. Zgniotłem mu bębenki w uszach. O! możecie mi zaufać! Wiem, jak się to robi! Ha! Ha! Ha! Wiem, jak się to robi.


V

W dwa tygodnie po pogrzebie pani Haldin zobaczyłem po raz ostatni jej córkę.
W ciągu tych posępnych, grobowo-cichych dni drzwi mieszkania przy Boulevard des Philosophes były zamknięte dla wszystkich oprócz mnie. Sądzę, że byłem na coś przydatnym, choćby tylko z tego względu, że mnie jednemu najtragiczniejsza strona położenia była wiadomą. Panna Haldin pielęgnowała matkę sama do ostatniej chwili. Jeżeli odwiedziny Razumowa przyczyniły się (jak jestem o tem przeświadczony) do przyspieszenia zgonu pani Haldin, to dlatego, że ten człowiek, któremu nieszczęsny Wiktor Haldin tak bezwzględnie zawierzył, nie zdobył zaufania jego matki. Co jej powiedział, niewiadomo, w każdym razie ja tego nie wiem, ale zdaje mi się, że umarła pod ciosem ostatecznego rozczarowania, przecierpianego w milczeniu. Może nie była już zdolną wierzyć nikomu i wskutek tego nic już nikomu do powiedzenia nie miała, nawet córce. Przypuszczam, że panna Haldin przeżyła najcięższe chwile swego życia przy tem milczącem łożu śmierci. Co do mnie, wyznaję, że gniew mnie porywał na tę nieszczęsną staruszkę, umierającą w uporczywem niedowierzaniu własnej córce.