Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 352.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie ofiarowałem się jednak sam z pójściem do niego, nie będąc pewnym dobrego przyjęcia. Ale gdyby tak posłać Annę, prosząc listownie o adres?
Anna wciąż czekała przy drzwiach w drugim końcu pokoju, a my naradzaliśmy się szeptem. Panna Haldin oświadczyła, że pójdzie sama. Anna była powolna i nieśmiała. Prócz tego straciłoby się dużo czasu w oczekiwaniu na odpowiedź, i z tego punktu widzenia mogło już być za późno, bo nie mieliśmy żadnej pewności, że Razumow mieszka w pobliżu.
— Jeżeli pójdę sama — dowodziła panna Haldin, — mogę pójść do niego prosto z hotelu. W każdym razie, muszę się z nim przedtem zobaczyć, przygotować go poniekąd. Nie ma pan pojęcia, w jakim stanie jest biedna mama.
Mówiąc to, bladła i rumieniła się naprzemian. Była nawet tego zdania, że zarówno dla matki, jak dla niej, lepiej będzie, jeżeli chwilowo nie będą razem. Anna, którą jej matka lubiła, będzie pod ręką.
— Usiądzie tam ze swojem szyciem — ciągnęła dalej panna Haldin, idąc ku drzwiom. Poczem zwróciła się po niemiecku do służącej:
— Możesz powiedzieć mojej matce, że poszliśmy z panem na poszukiwanie pana Razumowa. Niech się nie niepokoi, jeżeli mnie dłuższy czas nie będzie.
Wyszliśmy szybko na ulicę i panna Haldin zaczerpnęła głęboko w piersi chłodnego, nocnego powietrza.
— Nawet pana nie poprosiłam — wyszeptała.
— To prawda — rzekłem, śmiejąc się. Nie troszczyłem się już o sposób, w jaki mnie przyjmie wielki feminista. Że będzie niezadowolony, ujrzawszy mnie, i prawdopodobnie okaże mi to w sposób równie uroczysty, jak impertynencki, to mi się wydawało niewątpliwem; sądziłem jednak,