Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 333.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zapomniał nigdy nikogo, kto raz zwrócił jego uwagę), lecz poprostu byłby go poniechał na zawsze. Radca Mikulin bowiem był w gruncie człowiekiem dobrym i nikomu źle nie życzył. Zresztą (przy swoich tendencjach reformatorskich) czuł się życzliwie usposobionym dla tego młodego studenta, syna Księcia K.— przytem nieprzeciętnie inteligentnego, jak się zdawało.
Ale losy zrządziły, że właśnie kiedy Razumow dochodził do przekonania, że żaden rodzaj życia nie był dla niego możliwym, radcę Mikulina, w nagrodę za jego rozmaite usługi i zdolności, powołano na bardzo odpowiedzialne stanowisko, — czyniąc go, ni mniej ni więcej — tylko szefem nadzoru policyjnego nad całą Europą. I wówczas dopiero, wziąwszy w ręce udoskonalenie służby policyjnej, czuwającej nad działalnością rewolucjonistów zagranicą, radca Mikulin pomyślał o Razumowie. Ten niezwykły młodzieniec, którego już miał w ręku, wydał mu się wyjątkowo pożytecznym, jako osobnik o niezwykłym temperamencie, niezrównoważonym umyśle i podminowanem sumieniu, uwikłanym w dodatku w sieci fałszywego położenia... Było to tak, jak gdyby rewolucjoniści sami wkładali radcy Mikulinowi w ręce to narzędzie, o tyle doskonalsze od pospolitych, nędznych najemników, tak niezwykle odpowiednie do wniknięcia w środowiska niedostępne dla przeciętnych szpiegów. Opatrznościowe! Opatrznościowe! I Książę K—, przypuszczony do tajemnicy, z całą gotowością podzielił ten pogląd mistyczny.
— Trzeba mu będzie jednak przygotować potem jakąś karjerę — zastrzegł sobie troskliwie.
— O bezwątpienia! To będzie naszem zadaniem — zapewnił Mikulin. Mistycyzm Księcia K— był dość naiwnego pokroju, ale radca Mikulin był dostatecznie chytrym za nich obu.