Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 308.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piej drobiazgowości ludzi, opanowanych jedną myślą. To był dramat miłości a nie sumienia — ciągnął dalej w duchu Razumow, drwiąco. — Kobieta, do której się ten stary dziad umizgał! Barczysty kramarz, oczywiście rywal, zrzucający go ze schodów...
A w sześćdziesiątym roku życia taki wieczysty kochanek nie przechodzi łatwo do porządku dziennego nad taką sprawą. To był feminista innego pokroju, niż Piotr Iwanowicz. Nawet pociecha butelki nie wystarczyła, być może, w tym najwyższym kryzysie. W tym wieku tylko stryczek mógł ukoić cierpienia niezaspokojonej namiętności. A do tego dołączyło się jeszcze głębokie rozdrażnienie, wywołane niesprawiedliwemi potwarzami i obelgami całego domu, i doprowadzająca do szału niemożność wytłumaczenia tajemniczego obicia.
„Djabeł, co?“ — wykrzyknął w duchu Razumow z takiem podnieceniem, jak gdyby dokonał jakiegoś zajmującego odkrycia. — „Ziemianicz skończył na mistycyzmie. Tyle naszych prawdziwie rosyjskich dusz kończy w ten sposób. Bardzo charakterystyczne!“
Zdjęła go litość nad Ziemianiczem, wielka, bierna litość, taka, jaką odczuwałoby się nad nieświadomym tłumem, biednym ludem widzianym zgóry, niby społeczeństwo pełznących mrówek, pracujących nad swojem przeznaczeniem. Zdawało się, jak gdyby ów Ziemianicz nie był mógł postąpić inaczej. A zarozumiałe i pogardliwe wyrażenie się Zofji Antonowny: „jakiś wyżeł policyjny“ było także charakterystycznie rosyjskie na inny sposób. Ale nie było w tem tragedji. Prawdziwa komedja omyłek! Zupełnie, jak gdyby sam djabeł płatał figle wszystkim pokolei. Naprzód jemu, potem Ziemianiczowi, potem tym rewolucjonistom. Iście po djabelsku. Przerwał sobie ten poważny, myślowy monolog żarcikiem z samego siebie: