Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 300.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kramarz, nazwał go wręcz donosicielem i zarzucił mu, że posłał „naszego młodego pana, jak przedtem niejednego rabusia, na Syberję“. Wywiązała się bójka; Ziemianicza zrzucono ze schodów, on zaś pił przez tydzień naumór, wreszcie powiesił się.
Zofja Antonowna wyciągnęła swoje wnioski z tej opowieści. Oskarżała Ziemianicza, że albo wygadał się po pijanemu w szynku, może w tym samym, który się mieścił na dole w owym domu, — że ma wieźć kogoś za miasto, i za pewne jakiś szpieg go podsłuchał, albo poprostu dał znać do policji, poczem zaczęły go dręczyć wyrzuty sumienia. Taki człowiek zdolny był do wszystkiego. Mówiono o nim, że był starym wygą. A jeżeli raz wdał się w konszachty z policją — co się zdawało pewnem, choć się tego zapierał — w związku z owymi rzezimieszkami, oczywiście policja miała go zawsze przez swych podrzędnych agentów na oku, żeby w odpowiedniej chwili coś z niego wyciągnąć. Prawdopodobnie zpoczątku nie przywiązywano wagi do jego gadaniny, aż do dnia, kiedy ten łotr de P— spotkał się z zasłużonym losem. Ach! Ale wtedy, każda najlżejsza wskazówka miała wartość i ostatecznie tak się fatalnie złożyło, że musieli schwytać Haldina.
Zofja Antonówna rozpostarła ręce: — Fatalne.
Fatalność — traf! Razumow zastanowił się w milczącem zdumieniu nad dziwacznem prawdopodobieństwem tych wiadomości. Były one niezaprzeczenie korzystne dla niego.
— A teraz, słuszną jest rzeczą podać ten ostateczny wynik do ogólnej wiadomości. — Zofja Antonówna była znów bardzo spokojną i rozważną. — List ten otrzymała już trzy dni temu, lecz nie mówiła o tem zaraz Piotrowi Iwanowiczowi. Wiedziała, że wkrótce będzie miała sposobność