Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 290.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wypracowany koncept. Zdumienie, jakie w pierwszej chwili ogarnęło Razumowa, ustąpiło mejsca oburzeniu.
— Co to ma znaczyć? — zapytał ostro.
— Cyt! Cyt! On zawsze taki. — Zofja Antonowna była widocznie niezadowolona, ale rzuciła półgębkiem objaśnienie: „Nekator“ dość głośno, by Razumow mógł słyszeć. Urywkowe skrzeki tłuściocha zdawały się pochodzić z tego balonu, jaki nosił pod paltotem. Tężyzna jego podstawy, olbrzymie stopy, obwisłe jakby bez życia ręce, rozlane, bezbarwne policzki; cienkie kosmyki włosów, wiszące na tłustym karku, wprawiły Razumowa w osłupienie, będące mieszaniną zgrozy i chęci do śmiechu.
Nikita, przezwany Nekatorem, ze złowrogą podatnością do aliteracji! Razumow słyszał o nim. Nasłuchał się tyle od chwili przebycia granicy o tych znakomitościach wojującej rewolucji, legend, podań, autentycznych kronik, które od czasu do czasu ukazują się ukradkiem przed nawpół niedowierzającym światem. Razumow słyszał o nim. Podobno zabił więcej żandarmów i policjantów, niż którykolwiek z żyjących rewolucjonistów. Jemu powierzano wykonanie wyroków.
Kawałek papieru z literami N. N., istnym pseudonimem mordu, przypięty do martwej piersi pewnego znanego szpiega (ten malowniczy szczegół sensacyjnego zabójstwa przedostał się do gazet), ogłosił światu, że to było jego dzieło: „Z rozkazu komitetu. N. N.“ Coś jakby koniuszczek kurtyny, uniesiony gwoli ciekawości gapiącego się świata. Mówiono o tym Nekatorze biurokratów, prowincjonalnych gubernatorów i lichych donosicieli, że niezliczoną ilość razy jeździł do Rosji, by tam siać postrach wśród figur urzędowych, a w międzyczasach mieszkał nad jeziorem Como z uroczą żoną, całkowicie oddaną sprawie,