Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 288.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jąc jednak uczucia ulgi, nie przez wyzbycie się jakichś określonych obaw, lecz jakby po odbyciu walnej potyczki.
— Tak, do Zurychu, i dalej może, znacznie dalej. Nowa podróż. Gdy pomyślę o wszystkich moich podróżach! Musi kiedyś przyjść ostatnia. Mniejsza z tem, Razumowie. Nagadaliśmy się dosyć. W każdym razie byłabym postarała się zobaczyć z panem, gdybyśmy się nie byli spotkali. Piotr Iwanowicz wie gdzie pan mieszka? Tak. Chciałam go zapytać, ale tak jest lepiej. Widzi pan, spodziewamy się jeszcze dwóch osób i wolałam czekać tu, rozmawiając z panem, niż tam w domu, z...
Rzuciwszy wzrokiem za bramę, przerwała:
— Otóż i oni — rzekła szybko. — No, Cyrylu Sidorowiczu, musimy się pożegnać.


IV

W niepewności gruntu, na którym stał, Razumow stropił się znowu. Odwróciwszy głowę, zobaczył dwóch mężczyzn po drugiej stronie drogi. Ci, widząc, że Zofja Antonowna zauważyła ich, skierowali się natychmiast ku furtce obok pustego domku odźwiernego i przeszli ją jeden za drugim. Obaj popatrzyli bystro na nieznajomego, ale bez podejrzliwości, gdyż karmazynowa bluzka była wystarczającym sygnałem bezpieczeństwa.
Pierwszy o wielkiej, białej, bezwłosej twarzy, podwójnym podbródku, wystającym brzuchu, który zdawał się nosić z przejęciem pod mocno rozciągniętym paltotem, skłonił się tylko i odwrócił oczy niechętnie; towarzysz jego, chudy, o zaczerwienionych kościach policzkowych, rudym, wojskowym wąsie pod krótkim, zadartym nosem zbliżył się odrazu do Zofji Antonowny, witając ją gorąco.