Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 197.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oczywiście panna Haldin nieomieszkała dodać, że jestem Anglikiem. Mówiła szybciej, niż słyszałem ją mówiącą kiedykolwiek, co siłą kontrastu uczyniło jeszcze wymowniejszym spokój jej oczu.
— Ufam mu bezwzględnie — dodała, patrząc wciąż na pana Razumowa. Młodzieniec ten spoglądał także na pannę Haldin, ale z pewnością nie patrzył jej w oczy, które oczekiwały tego z taką gotowością. Następnie przenosił wzrok kolejno to na nią to na mnie, z czemś w rodzaju początku wymuszonego uśmiechu, poczem zjawiło się jakby ściągnięcie brwi, i oba te objawy wnet znikły. Zauważyłem to, choć ktoś mniej skłonny do obserwowania pana Razumowa, niż ja, nie byłby tego spostrzegł. Nie wiem, co zauważyła Natalja Haldin, ale ja pochwyciłem najlżejsze odcienie tych odruchów. Wymuszony uśmiech znikł; ściągnięcie brwi wygładziło się i nie pozostał z niego żaden ślad, ja jednak wyobrażałem sobie, że Razumow zawołał w duchu:
— Bezwzględne zaufanie! do tego wiekowego człowieka! Do tego cudzoziemca!
Wyobrażałem to sobie, dlatego, że on sam wydał mi się dostatecznie cudzoziemcem. Naogół jednak odniosłem wrażenie korzystne. Powierzchowność Razumowa zdradzała inteligencję, a nawet pewną dystynkcję, wyróżniając go z pośród przeciętnego ogółu studentów i niższych mieszkańców de la Petite Russie. Rysy miał bardziej prawidłowe niż większość Rosjan; szczęki były zarysowane wyraźnie, starannie wygolone policzki miał ściągłe, a nos jego był kształtem, nie zaś poprostu wypukłością. Kapelusz miał nasunięty na oczy; ciemne włosy wiły mu się nisko na karku; źle dopasowany garnitur pokrywał krzepkie członki, lekkie pochylenie uwydatniało zadowalniającą szerokość ramion.