Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 172.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kać! Sama byłam ledwo żywa. Ale dobrzy ludzie zaopiekowali się mną. Dano mi odzież, żeby okryć moją nagość. Mówię pani, że byłam oberwana do nieprzyzwoitości. Po niejakim czasie rewolucjoniści umieścili mnie u pewnej rodziny żydowskiej, wyjeżdżającej zagranicę, jako guwernantkę. Oczywiście, mogłam uczyć dzieci; skończyłam sześć klas gimnazjum; ale w rzeczywistości chodziło o to, abym przewiozła ważne papiery przez granicę. Dano mi paczkę, którą ukryłam na sercu. Żandarmi na stacji ani pomyśleli podejrzewać żydowską guwernantkę, gorliwie upędzającą się za trojgiem dzieci. Nie przypuszczam, żeby ci Hebrajczycy wiedzieli, co miałam na sobie; zapoznano mnie z nimi bowiem drogą bardzo okólną, przez osoby wcale do ruchu rewolucyjnego nie należące i oczywiście zalecono mi żądać bardzo marnego wynagrodzenia. Gdy przyjechaliśmy do Niemiec, rozstałam się z tą rodziną; papiery wręczyłam pewnemu rewolucjoniście w Stuttgardzie i odtąd posługiwano się mną rozmaicie. Ale mniejsza z tem. Nie miałam nigdy wrażenia, że jestem bardzo użyteczną. Żyję jednak nadzieją, że kiedyś wreszcie przyjdzie koniec wszystkich tych Ministerjów wraz z Finansami. Największą radością mego życia była wiadomość o tem, co brat pani uczynił.
Utkwiła znowu okrągłe oczy w rozsłonecznionej przestrzeni za frontowemi drzwiami, podczas gdy kot spoczywał w jej objęciach w magnackim błogostanie i sfinksowej zadumie.
— Tak, radowałam się — zaczęła znowu. — Jest dla mnie coś bohaterskiego w samym dźwięku nazwiska Haldin. A! Jakże się tam musieli trząść ze strachu po swoich ministerjach wszyscy ci ludzie o nikczemnych sercach. Ja tu stoję, rozmawiając z panią, a gdy pomyślę o tym