Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 106.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w gmachu. Pozwolił jednak Razumowowi dojść do samych drzwi i dopiero wtedy przemówił:
— Ależ, Cyrylu Sidorowiczu, co pan robisz?
Razumow odwrócił głowę i popatrzył na niego w milczeniu. Nie był bynajmniej zmieszany. Ręce radcy Mikulina spoczywały wyciągnięte na biurku, ciało pochylało się nieco ku przodowi, i w zamglonem spojrzeniu malował się pewien wysiłek.
„Czy ja istotnie zamierzałem prysnąć w ten sposób?“ pomyślał Razumow z niewzruszoną twarzą, uświadamiając sobie, że pod tą pozorną biernością kryło się trzeźwe zdumienie.
„Widocznie byłbym wyszedł, gdyby się nie był odezwał“ pomyślał. „A on, co byłby wtedy uczynił. Trzeba temu tak czy owak położyć koniec. Niech zagra ze mną w otwarte karty“.
Zastanawiał się chwilę pod maską obojętności, poczem puścił klamkę i wrócił na środek pokoju.
— Powiem panu, co pan myśli — rzekł z wybuchem, lecz nie podnosząc głosu. — Pan myśli, że pan ma do czynienia z tajemniczym wspólnikiem tego nieszczęśliwego człowieka. Nie, nie wiem, czy był nieszczęśliwym. Nie powiedział mi tego. Był zbrodniarzem z mego punktu widzenia gdyż utrzymywanie przy życiu błędnej idei jest większą zbrodnią niż zabicie człowieka. Przypuszczam, że pan temu nie zaprzeczy. Nienawidziłem go. Wizjonerowie są wieczystą klęską świata. Ich utopje wpajają w ogół miernych umysłów niechęć do rzeczywistości i pogardę dla odwiecznej logiki rozwoju ludzkiego.
Razumow wzruszył ramionami i wpatrzył się w dal. „Co za tyrada!“ pomyślał. Milczenie i nieruchomość radcy Mikulina stropiły go. Brodaty biurokrata sie-