Ale ta pewność nie podniecała go. Przeciwnie, ziewnął znowu, jak ziewał cały dzień. Zdziwił się nieco, gdy go zaskoczyła noc. Zmrok zapadł szybko, chociaż czas zdawał się stać w miejscu. Jakże się to stało, że nie zauważył, iż dzień minął. Oczywiście dlatego, że zegarek stanął... Nie zapalił lampy, ale podszedł do łóżka i rzucił się na nie bez wahania. Leżąc nawznak, podłożył ręce pod głowę i patrzył wgórę. Po chwili pomyślał:
„Leżę tu jak on. Ciekawym, czy spał, gdy ja zmagałem się z zadymką na ulicy. Nie; on nie spał. Ale dlaczego ja nie miałbym spać?“ i uczuł, że cisza nocna kładzie mu się na członkach jak ciężar.
Przeleżał tak, aż w mroźnem powietrzu nazewnątrz zegar miejski wydzwonił dobitnie północ, wnikając w spokój jego zawieszonego istnienia.
Znowu zaczął myśleć. Upłynęło już dwadzieścia cztery godzin, odkąd tamten opuścił jego mieszkanie. Razumow nabrał przeświadczenia, że Haldin usnął tej nocy w twierdzy. Pewność ta rozgniewała go dlatego, że nie chciał myśleć o Haldinie; ale usprawiedliwiał ją sobie fizjologicznemi i psychologicznemi przyczynami. Haldin, jak to sam wyznał, nie sypiał po nocach od całych tygodni, a teraz skończyła się dla niego wszelka niepewność. Niewątpliwie wyglądał tylko końca swego męczeństwa. Człowiekowi, który zdecydował się zabić, nietrudno pogodzić się z własną śmiercią. Haldin spał może smaczniej niż generał T —, którego zadanie — zadanie równie ciężkie — nie było skończone i nad którego głową wisiał miecz zemsty rewolucyjnej.
Razumow przypomniał sobie tego krępego mężczyznę o nalanych policzkach, spoczywających na kołnierzu munduru, tego szampjona autokracji, który nie okazał ani zdziwienia, ani niedowierzania, ani radości, ale którego ze-
Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 081.jpeg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.