Strona:PL Joseph Conrad-Tajny agent cz.2 151.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w dzienniku — zatrzymywało się na samym progu „tajemnicy zakrytej na zawsze“.
Towarzysz Ossipon wiedział dużo. Wiedział, kogo zobaczył ten majtek na przystani parowców. „Kobieta czarno ubrana i zawoalowana, chodziła o północy po wybrzeżu“. „Czy pani ma zamiar odpłynąć tym statkiem? — zapytał uprzejmie. „Proszę tędy“. „Zdawało się, że ta kobieta nie wie co robi. Pomógł jej wejść na pokład. Była zupełnie bezsilna“.
Ossipon wiedział także, kogo widziała służąca na parowcu... „Kobietę ubraną czarno, bardzo bladą, stojącą na środku pustej kajuty damskiej“. Służąca namówiła ją do położenia się. Kobieta nic nie mówiła, jak ktoś zrozpaczony. A potem służąca wie tylko to, że podróżna wyszła z damskiej kajuty. Służąca poszła na pokład, zobaczyć co się z nią dzieje, i towarzysz Ossipon wiedział dobrze, że znalazła nieszczęśliwą, leżącą na jednem z siedzień osłoniętem budką. Oczy miała otwarte, ale nie odpowiadała na to, co do niej mówiono. Wydawała się chora. Służąca, wezwała zarządcę statku i oboje stali przy budce, naradzając się, co czynić z dziwną i smutną podróżną. Szeptali (pewni że ich nie słyszy) o St. Malô i o angielskim konsulu w tem mieście, który porozumie się z jej rodziną w Anglii. Odeszli przygotować wszystko, do przeniesienia jej na dół, bo patrząc na nią, pewni byli, że umiera. Ale towarzysz Ossipon wiedział dobrze, że pod tą bladą maską rozpaczy, z trwogą i przerażeniem walczyło gorące pragnienie i przywiązanie do życia, silniejsze od popęd u