Strona:PL Joseph Conrad-Tajny agent cz.2 112.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bynajmniej. Winifreda była dobrą córką, zarówno jak troskliwą siostrą. Ale matka w niej zawsze szukała podpory. Nie mogła więc od niej spodziewać się teraz pociechy ani rady. Teraz, gdy Stevie już nie żyje, węzeł, który je łączył, zerwał się. Nie miała odwagi stanąć przed staruszką z tą okropną wieścią. Zresztą, było zadaleko. Rzeka bliżej. Pani Verlokowa usiłowała zapomnieć o matce,
Każdy krok wymagał wielkiego wysiłku woli. Minęła czerwono oświetlone okno garkuchni.
— Na most, a potem w wodę! — powtarzała sobie.
Wyciągnęła rękę i oparła się o słup latarni.
— Nie dojdę tam do rana — pomyślała.
Obawa śmierci paraliżowała jej ucieczkę przed szubienicą. Zdawało się jej, że wlecze się tą ulicą od kilku godzin.
— Nie dojdę tam! — myślała. — Znajdą mnie utykającą na ulicy... Rzeka zadaleko...
Przystanęła, dysząc pod czarną woalką.
Szubienica miała czternaście stóp wysokości“.
Odskoczyła gwałtownie od słupa i poszła dalej. Ale ogarnęła ją nowa fala osłabienia.
— Nie dojdę tam nigdy! — szepnęła zatrzymując się i chwiejąc na miejscu. — Nigdy!
Czując niemożność dojścia do mostu, pani Verlokowa pomyślała o ucieczce zagranicę.
Myśl ta przyszła jej niespodzianie. Mordercy nieraz uciekają. Uciekają zagranicę. Do Hiszpanii, albo do Kalifornii. Ale szeroki świat stworzony dla ludzi, dla Winifredy był martwą pustynią. Nie wiedziała gdzie się skierować. Mordercy mają przyjaciół, znajomych, pomocników — wiedzą dokąd ucie-