Strona:PL Joseph Conrad-Sześć opowieści 301.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pozostało jeszcze nawet po odjęciu noża. Hrabia uczuł się bardzo osłabionym. Zaledwie zdołał, zataczając się, upaść na ławkę ogrodową. Miał takie wrażenie, jak gdyby przez długi czas wstrzymywał oddech. Siedział nieprzytomny, roztrzęsiony od gwałtownej reakcji.
Orkiestra z nieopisaną brawurą wykonywała skomplikowany finał. Straszliwy grzmot zakończył utwór. Hrabia słyszał to nierealnie, w oddaleniu, jak gdyby zaczynał tracić słuch. Potem rozległo się twarde klaskanie tysiąca mniej więcej par rąk, podobne do nawalnego gradu. Głęboka cisza, która nastąpiła zaraz, przywołała hrabiego do przytomności.
Tramwaj podobny do długiej szklanej skrzyni, w której siedzieli ludzie z silnie oświetlonymi głowami, przeleciał szybko w odległości sześćdziesięciu metrów od miejsca, w którym hrabia był obrabowany. Potem drugi tramwaj przeszumiał i jeszcze jeden odszedł w innym kierunku. Audytorium, zgromadzone wokół orkiestry, rozpraszało się; małe, rozmawiające grupy zaczęły wchodzić w aleję. Hrabia siedział wyprostowany i starał się spokojnie myśleć o tym, co mu się przytrafiło. O ile mogłem wymiarkować, hrabia czuł niesmak w stosunku do samego siebie. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie był zadowolony ze swego zachowania. Przeciwnie, jeżeli można zaufać pantomimicznemu odtworzeniu tego zachowania, to było ono po prostu bez zarzutu. Nie, to nie to. Hrabia nie był zawstydzony. Był wstrząśnięty tym, że stał się wybraną ofiarą nie tyle rabunku, ile zniewagi. Jego spokój został swawolnie sprofanowany. Całożyciowa, miła delikatność losu została pogwałcona.
Mimo to jednak, w owej chwili zanim jego zgroza miała czas głęboko zapaść, hrabia zdołał doprowadzić siebie do stosunkowej równowagi. Skoro zdążył jakkolwiek opanować wzruszenie, spostrzegł, że jest straszliwie