Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 220.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

litości. Zasłona w drzwiach wydęła się i opadła natychmiast z niepokojącą bezsilnością. Spojrzał na trzepocącą się tkaninę.
— Nino! — krzyknął. — Nino, gdzie jesteś?
Wiatr przewiał przez pusty dom z żałosnem westchnieniem i wszystko znów ucichło.
Almayer ukrył twarz w dłoniach jak przed ohydnym jakimś widokiem. Nagle usłyszał lekki szelest i odsłonił oczy: ciemny kłąb gałganów znikł z werandy.