Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 209.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

musi. Ukryj swój gniew i nie pokaż bólu, który będzie jadł twoje serce. Spotykaj go z weselem w oczach i mądrością na ustach, gdyż do ciebie zwróci się w smutku czy zwątpieniu. Póki wzrok jego będzie spoczywał na wielu kobietach, póty przetrwa twoja władza, ale gdyby znalazła się jedna — jedna jedyna — z którąby ciebie zapomniał, wówczas — —
— Nie mogłabym żyć — wybuchnęła Nina, kryjąc twarz w dłoniach. — Nie mów tego, matko, to być nie może!
— Wówczas — ciągnęła niewzruszenie pani Almayer — dla tej kobiety, Nino, bądź bez miłosierdzia.
Pchnęła lekko czółno zwrócone dziobem do rzeki, trzymając je wciąż za krawędź obu rękami.
— Płaczesz? — spytała surowo córki, która siedziała bez ruchu z zakrytą twarzą. — Powstań i ujmij wiosło, bo czekał już dość długo. Pamiętaj, Nino, bądź bez miłosierdzia; a jeśli będziesz musiała ugodzić — niechaj ci ręka nie zadrży.
Zebrała wszystkie siły i podawszy się naprzód, rzuciła lekkie czółenko daleko na wody rzeki. Gdy przyszła do siebie po tym wysiłku, napróżno wytężyła wzrok; łódka rozpłynęła się w białej mgle rozwleczonej nad ugrzanemi wodami Pantai. Chwilę jeszcze pozostała na kolanach, nasłuchując usilnie, wreszcie dźwignęła się z głębokiem westchnieniem. Dwie łzy stoczyły się zwolna po zwiędłych jej policzkach. Otarła je szybko kosmykiem siwych włosów jakby wstydząc się samej siebie, lecz nie potrafiła stłumić głośnego westchnienia; ciężko jej było na sercu i cierpiała bardzo, nie będąc zwyczajną tkliwych wzruszeń. Nagle wydało się jej że słyszy lekki szmer, jak echo własnego westchnienia; przystanęła wytę-