Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 172.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mowi Almayera, że pragnie spojrzeć w twarz białej kobiecie, zatopić wzrok w jej oczach i usłyszeć znów dźwięk głosu, za który Dain gotów narazić wolność, a nawet i życie. Widywała przecież Ninę tyle razy, słyszała dzień w dzień jej głos przez długie miesiące. Cóż jest szczególnego w tej istocie? Czem się to dzieje że Dain tak do niej przemawia, że oślepł na wszystko co nią nie jest, że ogłuchł na wszystko — krom jej głosu?
Zostawiła tłum na wybrzeżu i szła bez celu wśród pustych chat. Walczyła wciąż z popędem, który ciągnął ją nieprzeparcie ku Ninie. Może zdoła zgłębić w jej oczach tajemnicę własnej niedoli? Słońce wznosiło się coraz wyżej chłonąc cienie i zalewało Taminę potokami blasku i dusznego żaru. Przechodziła z cienia w światło, ze światła w cień, wśród chat, krzewów i wyniosłych drzew, uchodząc nieświadomie przed cierpieniem skrytem we własnem sercu. W ostatecznej niedoli nie umiała złożyć modlitwy z prośbą o ulgę, nie znała żadnych niebios do którychby mogła słać błagania i wędrowała przed siebie strudzonemi stopami w niemem zdumieniu i zgrozie wobec niesprawiedliwości mąk, spadłych na nią bez powodu i bez miłosierdzia.
Krótka rozmowa z Reszydem i propozycja Abdulli pokrzepiły ją nieco, zwracając myśli w inną stronę. Niebezpieczeństwo grozi Dainowi. Dain kryje się przed białymi ludźmi: oto co zdołała zrozumieć ubiegłej nocy. Wszyscy mieli go za umarłego. Lecz Tamina wiedziała że żyje i wiedziała także dokąd się schronił. Czego chcą Arabowie od białych ludzi? Czego chcą biali ludzie od Daina? czyżby zamierzali go zabić? Mogłaby im wszystko powiedzieć — — Nie, nie powie im nic! przekradnie się do niego w nocy, sprzeda mu własne jego życie za słowo, za uśmiech — chociażby za skinienie — a potem