Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 171.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nagrodą ma być gorący uścisk, spojrzenie umiłowanych oczu, powiew słodkiego oddechu, dotknięcie miękkich warg. Tak mówił w łódce Dain do Niny, czekając na powrót Bulangiego — a Tamina, wsparta o pal śliski od błota, czuła że niezmierny jakiś ciężar wali się na nią i ciągnie w czarną, gęstą wodę. Chciała krzyknąć, rzucić się ku nim i roztrącić niewyraźne cienie, a potem pchnąć Ninę w gładką toń, oplątać ją sobą i przywrzeć do dna gdzieby ten człowiek nie mógł jej dosięgnąć. Niezdolna była do płaczu ani do najlżejszego ruchu. Niebawem rozległy się kroki na bambusowym pomoście nad jej głową; widziała jak Bulangi wsiadł do najmniejszego czółenka i wysunął się naprzód, a za nim podążyła łódka z Dainem i Niną. Plusnęły lekko wiosła zanurzone ostrożnie w wodę, mgliste postacie dwojga ludzi przesunęły się przed zbolałemi oczami Taminy i znikły w ciemnościach.
Pozostała bezwładna na miejscu w chłodzie i wilgoci, dysząc ciężko pod miażdżącem brzemieniem, które tajemnicza ręka losu zwaliła tak niespodzianie na smukłe jej barki; trzęsąc się czuła jak pożera ją piekący ogień, podżegany własnem jej tchnieniem. Gdy świt rozwinął blado-złocistą wstęgę nad czarnemi lasami, popłynęła do osady z towarem i roznosiła placki na sprzedaż, wiedziona jedynie siłą przyzwyczajenia. Spostrzegła podniecenie ludności i usłyszała że znaleziono ciało Daina. Szybko ochłonęła ze zdumienia: była to oczywiście nieprawda — wiedziała o tem dobrze. Żal jej się zrobiło że nie umarł. Chętnie ujrzałaby go martwym aby odgrodzić go śmiercią od tej kobiety — od wszystkich kobiet wogóle. Zapragnęła nagle zobaczyć Ninę — bez wyraźnego celu. Nienawidziła i lękała się jej, ale czuła że nieodparty jakiś popęd gna ją ku do-