Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 170.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkich namiętności i wszystkich poświęceń — serce to zapomniało o swych radościach i bólach gdy zbrakło mu oparcia zmysłów. Pierwotna, nieokrzesana jej dusza podlegająca niewolniczo ciału — tak jak i ciało jej podlegało cudzej woli — zapomniała o nikłym i mętnym obrazie ideału, który wyrósł na tle fizycznych podniet jej dzikiej natury. Zapadła znowu w drętwą tępość poprzedniego życia i znajdowała pociechę, a nawet pewien rodzaj szczęścia, w myśli że Nina i Dain rozstali się — przypuszczalnie nazawsze. On zapomni o Ninie! Ta myśl łagodziła męki gasnącej zazdrości, której zbrakło pokarmu i Tamina znalazła wreszcie spokój. Była to jak gdyby martwa cisza pustyni, gdzie spokój panuje tylko dlatego że niema tam życia.
Lecz oto Dain powrócił. Poznała jego głos nawołujący w nocy Bulangiego. Wysunęła się z chaty wślad za swoim panem aby wsłuchać się w ten dźwięk czarowny. Dain siedział w łódce i rozmawiał z Bulangim. Tamina, chłonąc jego słowa z zapartym oddechem, posłyszała drugi głos jeszcze. Obłąkana radość rozsadzająca jej serce zgasła wnet, rzuciwszy ją na pastwę fizycznego bólu; doznawała go już i przedtem na widok Daina i Niny. Głos Niny rozkazywał i groził naprzemian, a Bulangi odmawiał, tłumaczył — i zgodził się w końcu. Poszedł do chaty aby wziąć wiosło ze stosu za drzwiami. Szmer głosów nad rzeką snuł się ciągle; uszu Taminy dochodziły niekiedy pojedyńcze wyrazy. Zrozumiała że Dain ucieka przed białymi, że szuka kryjówki, że jest w niebezpieczeństwie. Lecz posłyszała także słowa, które zbudziły wściekłą zazdrość uśpioną przez wiele dni w jej duszy. Skulona w błocie, w czarnym mroku między palami, nasłuchiwała szeptu przepojonego lekceważeniem trudów, niebezpieczeństw, a nawet samego życia — jeśli