Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 146.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

padli z chat, biegnąc w milczeniu ku błotnistemu cyplowi, gdzie nieczułe kłody zwierały się, tarły i przewalały nad nieznajomym trupem z tępą zawziętością, właściwą bezdusznym przedmiotom. Za mężczyznami spieszyły kobiety, zaniedbując domowe obowiązki i lekceważąc sobie następstwa takiego postępowania, a na samym końcu biegły z radosnym świergotem gromadki dzieci upojonych niezwykłemi wrażeniami.
Almayer zawołał głośno na żonę i córkę, nie otrzymał jednak żadnej odpowiedzi. Znieruchomiał, nasłuchując pilnie. Słaby, oddalony gwar tłumu dosięgnął go teraz, świadcząc że dzieje się coś niezwykłego. Ruszył ku schodom lecz, spojrzawszy ku rzece, wstrzymał się nagle na widok czółenka płynącego od strony osiedla radży. Samotny wioślarz, w którym Almayer rozpoznał niebawem Babalacziego, przeprawił się przez rzekę i płynął teraz ku pomostowi pasmem cichej wody wzdłuż brzegu. Wylazł powoli z czółenka i jął przytwierdzać je z przesadną starannością, jak gdyby pragnął odwlec chwilę spotkania z białym spoglądającym ku niemu z werandy. Ta zwłoka pozwoliła Almayerowi zauważyć ze zdumieniem urzędowy strój Babalacziego. Sambirski statysta przybrany był odpowiednio do wysokiego swojego stanowiska: jaskrawy sarong w kraty ujmował jego biodra, a z gęstych fałd u pasa sterczała srebrna rękojeść krissa, który oglądał światło dzienne tylko podczas wielkich uczt lub też urzędowych przyjęć. Przez lewe ramię i nagą pierś wiekowego dyplomaty biegł błyszczący, lakierowany pas ze skóry, opatrzony mosiężną tabliczką z herbem Niderlandów i napisem: „Sułtan Sambiru“. Głowa Babalacziego okręcona była czerwonym turbanem, zdobionym frendzlami spadającemi na lewy policzek i ramię, co nadawało