Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 139.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

któremu służył przez tyle lat w złej i dobrej doli. W dzikiem i przewrotnem sercu jednookiego statysty rodziło się niezwykłe dlań uczucie sympatji, a może nawet i litości, dla człowieka którego zwał swoim panem. Z bezpiecznego stanowiska poufnego doradcy obejrzał się wstecz, w mglistą przeszłość i dojrzał siebie — przeciętnego zbója — znajdującego przytułek pod dachem Lakamby, w chacie stojącej wśród niewielkiej ryżowej polanki. Był to skromny początek jego karjery. Potem nastał długi okres nieustannego powodzenia, mądrych rad i przebiegłych forteli przeprowadzanych śmiało przez nieustraszonego Lakambę — aż przyszedł wreszcie czas, gdy całe wschodnie wybrzeże od Poulo Laut do Tanjong Batu wsłuchiwało się w mądrość Babalacziego, przemawiającego ustami władcy Sambiru. Ileż niebezpieczeństw udało im się ominąć wciągu tych długich lat; iluż wrogom stawili mężnie czoło, iluż białych ludzi wywiedli w pole! A teraz Babalaczi spogląda na owoc tylu lat znojnej i żmudnej pracy: oto nieulękły Lakamba drży przed cieniem grożącego mu kłopotu. Władca zaczyna się starzeć. Babalaczi poczuł nieprzyjemne ściskanie w dołku i przyłożył obie dłonie do brzucha, a jednocześnie mignęło mu jasne i smętne zrozumienie faktu, że i on się starzeć zaczyna. Czas zuchwałych czynów przeminął dla nich obu; należy teraz szukać ucieczki w ostrożnych fortelach. Obadwaj pragną spokoju i skłonni są do ustępstw, gotowi nawet poddać się pewnym ograniczeniom byle tylko odwrócić zagrażające zło — o ile da się to zrobić. Babalaczi westchnął już drugi raz tej nocy, przysiadając znów na piętach u stóp władcy, i pełen milczącego współczucia podał mu swoje pudełeczko z orzechami betelowemi. Siedzieli obaj w nie-