Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 127.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VI

Rozstawszy się z Almayerem, Dain przeprawił się szybko na drugi brzeg Pantai i wylądował naprzeciwko wrót w częstokole opasującym zabudowania, które składały się na rezydencję radży Sambiru. Widać oczekiwano tu kogoś, bo wrota były otwarte; ludzie z pochodniami stali w pogotowiu aby wprowadzić gościa na pochyły pomost z desek wiodący do największego budynku, gdzie mieszkał sam Lakamba i gdzie załatwiano wszelkie sprawy państwowe. Pozostałe domki służyły ku wygodzie licznych domowników i żon władcy.
Rezydencję Lakamby stanowiła solidna siedziba z grubych bierwion, osadzona na wysokich palach; naokoło biegła weranda z łupanego bambusu, a całą budowlę przykrywał niezmiernie wysoki dach z liści palmowych, spoczywający na belkach sczerniałych od dymu z pochodni.
Dom stał równolegle do rzeki, zwrócony długą fasadą ku wrotom w ostrokole; w jednej z bocznych ścian były drzwi, do których prowadził pomost z desek. W niepewnem świetle dymiących pochodni Dain zauważył na prawo grupę zbrojnych ludzi; Babalaczi odłączył się od nich i otworzył drzwi przed gościem. Dain znalazł się w sali przyjęć, zajmującej mniej więcej trzecią część domu i oddzielonej ciężką kotarą z europejskiej tkaniny; na jej tle stał wielki, bogato rzeźbiony fotel z czarnego drzewa, a przed nim prosty