Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 100.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na pokładzie nie było żywej duszy. Chcąc dostać się do domu stojącego na niskim przylądku w widłach rzecznych, Nina musiała przepłynąć na drugi brzeg tuż obok żaglowca. Wgórę obu ramion Pantai światełka błyszczące już w nadbrzeżnych i nawodnych chatach odbijały się w spokojnym nurcie. Przez szeroko rozlaną dal rzeki niósł się gwar jakichś głosów, płacz dziecka i dudnienie drewnianego bębna, a z dalekich ciemności nadpłynęły nawoływania powracających rybaków. Nina wstrzymała łódkę, zaniepokojona niezwykłym widokiem europejskiego statku, ale przyszło jej zaraz na myśl, że mrok jest dość gęsty, aby mogła przedostać się niepostrzeżenie. Ukląkłszy na dnie czółna, jęła szybko wiosłować; podana naprzód, czujna na podejrzane szelesty, sterowała ku pomostowi Lingarda i Sp., a za przewodnika służyło jej jaskrawe światło lampy, padające na bielone ściany domku Almayera. Pomost skryty był w ciemnościach pod zwisłemi krzakami; zanim zdołała go dostrzec rozległ się głuchy łomot, jakgdyby wielka łódź uderzyła o zbutwiałe pale. Szept przyciszonej rozmowy doszedł uszu Niny; zbliżywszy się jeszcze bardziej dojrzała ową łódź, której biała barwa i wielkie rozmiary zdradzały przynależność do brygu. Zatrzymała w mig czółno i szybkim ruchem wiosła odsadziła się daleko od pomostu, sterując ku drobnej rzeczułce przepływającej obok podwórza. Wysiadła na błotnistem wybrzeżu i szła ku domowi po wydeptanej trawie. Z lewej strony, skroś lasku bananów przesiewał się czerwony blask kuchennego ogniska; śmiech kobiecy dochodził stamtąd w wieczornej ciszy. Nina odgadła że niema matki w pobliżu, gdyż śmiech i obecność pani Almayer nie godziły się z sobą. „Matka jest pewnie