Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 093.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gwałtowne, nieposkromione namiętności. To też młoda jej dusza straciła wszelką zdolność sądu. Wydało się Ninie, że między ludźmi dzikimi a cywilizowanymi niema zasadniczych różnic. Czy zajmują się handlem w murowanych gmachach czy też na błotnistem wybrzeżu rzeki; czy sięgają po wielki zysk czy też po mały; czy oddają się zalotom w cieniu wielkich drzew czy też w cieniu katedry na promenadzie w Singapurze; czy knują różne machinacje pod opieką prawa i zgodnie z zasadami chrześcijaństwa, czy też zaspokajają swe pragnienia z dziką chciwością i nieposkromionem okrucieństwem natur równie nietkniętych kulturą jak ich olbrzymie i mroczne lasy — Nina widziała wszędzie te same jeno przejawy miłości i nienawiści, albo brudnej żądzy zysku. I tu i tam jednaki pościg za niepewnym dolarem we wszelkich jego postaciach różnorodnych i znikomych. Ale gdy minęło kilka lat, dzika i bezwględna otwartość celu, właściwa malajskim rodakom Niny, wydała się bliższą stanowczej jej naturze niż gładka obłuda, uprzejme zmyślenia i cnotliwe pozory, przybierane przez białych ludzi z jakimi miała nieszczęście się zetknąć. Tamto było ostatecznie jej środowiskiem i miało niem pozostać. Pod wrażeniem tych myśli ulegała coraz bardziej wpływowi matki. Usiłując odkryć jakieś piękno w dzikości malajskiego życia, wsłuchiwała się chciwie w opowieści starej kobiety o wygasłej chwale radżów, jej przodków; wzbierała w niej stopniowo nienawiść i wzgarda dla białej rasy, której przedstawicielem był człowiek tak słaby i pozbawiony tradycji jak jej ojciec.
Obecność dziewczęcia w Sambirze nie zmniejszyła wcale trudności położenia Almayera, choć przycichł rozruch wzniecony jej przybyciem a Lakamba swych