Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 092.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z jej natury, a wychowanie zakończyło się poniżającą sceną — wybuchem pogardy ze strony białych dla jej krwi mieszanej. Nie oszczędzono jej ani jednej kropli goryczy. Pamiętała dokładnie, że gniew pani Vinck dotknął tylko przelotnie młodego człowieka z banku, skrupiając się na niewinnej istocie która była przyczyną jego postępowania. Zdawała sobie jasno sprawę jaki był istotny powód świętego oburzenia pani Vinck: oto rzecz cała wydarzyła się w tem niepokalanem gnieździe, dokąd powróciły właśnie z Europy panny Vinck, dwie śnieżno-białe gołębice, chroniąc się pod skrzydła macierzyńskie w oczekiwaniu na mężów bez skazy przez los im wyznaczonych. Od cnotliwego postanowienia nie powstrzymał pani Vinck nawet wzgląd na pieniądze zbierane tak mozolnie przez Almayera, który wysyłał je punktualnie na wydatki Niny. Wyprawiono ją do domu, a właściwie mówiąc sama zapragnęła jechać mimo lęku przed grożącą jej zmianą życia. Odtąd przebyła całe trzy lata na wybrzeżu Pantai, między dziką matką i ojcem który błądził wśród potrzasków zapatrzony w obłoki — słaby, chwiejny i nieszczęśliwy. Żyła w nędznych warunkach, pozbawiona wszelkich wygód. Oddychała atmosferą plugawych knowań w celach zysku, patrzyła na wstrętne intrygi i zbrodnie wywołane chciwością i żądzą, a wszystko to — z dodatkiem kłótni rodzinnych — stanowiło wyłączną treść trzech lat jej życia. Rozpacz i wstręt nie zabiły jej w pierwszych zaraz tygodniach jak się spodziewała, ciesząc się prawie tą nadzieją. Przeciwnie, po upływie sześciu miesięcy wydało się jej że nie zaznała nigdy innego życia. Pozwolono jej nieopatrznie zapoznać się z cywilizacją, a potem strącono ją w beznadziejne trzęsawisko barbarzyństwa gdzie kłębiły się