Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 091.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

klasztorne w Samarangu. Poruszywszy wspomnienia z klasztoru, milkła nagle; wyciągała mosiężny krzyżyk który wisiał zawsze na jej szyi i wpatrywała się w niego z przesądną grozą. Ten kawałeczek metalu był dla niej cennym talizmanem o tajemniczej mocy; niejasny jakiś związek łączył go ze złymi dżinnami. Wierzyła przytem święcie, że w razie zguby owego talizmanu grożą jej straszne tortury wymyślone specjalnie na jej intencję przez zacną matkę przełożoną. Pojęcia te stanowiły jedyną wiedzę teologiczną pani Almayer na burzliwą drogę żywota. Matka Niny miała przynajmniej jakiś namacalny przedmiot którego czepiały się jej przesądne wyobrażenia, lecz Nina, wychowana pod protestanckiem skrzydłem wzorowej pani Vinck, nie posiadała nawet mosiężnego krzyżyka na wspomnienie dawnej nauki. Przysłuchiwała się opowieściom o dzikiej chwale, srogich bojach i barbarzyńskiem ucztowaniu, o przygodach walecznych choć krwawych, gdzie mężowie z rasy jej matki jaśnieli wysoko ponad Orang Blanda i stopniowo ogarniał ją nieprzeparty jakiś czar. Patrzyła w zdumieniu jak ciasna szata cywilizacji, narzucona jej przez ludzi dobrej woli, pęka i osuwa się, pozostawiając ją drżącą i bezsilną na krawędzi głębokiej i nieznanej otchłani. Co najdziwniejsze, nie czuła się tem przerażona w okresach gdy przeważał wpływ niesamowitej istoty o wyglądzie wiedźmy, którą nazywała matką. Pobyt wśród ludzi cywilizowanych wymazał prawie zupełnie z jej pamięci wspomnienia wczesnego dzieciństwa. Poznała w Singapurze zasady chrześcijańskiej religji, nauczyła się form towarzyskich; miała także sposobność przyjrzeć się dokładnie biegowi cywilizowanego życia. Ale nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności opiekunowie Niny nie zdawali sobie sprawy

47