Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 087.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w kampongu Almayera i, zachęcona przez Ninę, przysiadała na piętach w zacienionym kącie werandy. Widok Mem Putih rozjaśniał jej twarz uśmiechem, ale płoszyło ją nadejście pani Almayer a nawet sam dźwięk jej ostrego głosu.
Z tem sjamskiem dziewczątkiem Nina rozmawiała często, lecz inni mieszkańcy Sambiru nie słyszeli prawie nigdy jej głosu. Przywykli do białej, cichej postaci snującej się wśród nich jak niepojęta istota z wyższego świata. A jednak życie Niny dalekie było od spokoju mimo zewnętrznej równowagi i pozornego oderwania od otaczających ją ludzi i rzeczy, gdyż pani Almayer roztaczała zanadto ożywioną działalność aby jej domownicy mogli żyć szczęśliwie a choćby tylko bezpiecznie. Powróciła do swoich stosunków z Lakambą, wprawdzie nie osobiście — ile że godność tego mocarza nie pozwalała mu wydalać się poza obręb częstokołu, — lecz obcowała z władcą za pośrednictwem jego premjera który był zarazem nadzorcą portu, finansowym doradcą i ogólnym totumfackim. Ów dostojnik pochodzący z plemenia Sulu posiadał niewątpliwie zalety męża stanu, aczkolwiek pozbawiony był docna wdzięków osobistych. Wyrażając się ściślej — budził wprost odrazę; jedno tylko miał oko i twarz dziobatą, a nos i usta szkaradnie zeszpecone przez ospę. Ta mało zachęcająca osobistość wałęsała się często po ogrodzie Almayera w nieurzędowym kostjumie złożonym ze szmaty czerwonego perkalu naokoło bioder. Siedząc w kucki przy rozrzuconem ognisku, chytry pośrednik wiódł długie rozhowory z żoną Almayera; narady owe toczyły się w języku sulu w bezpośredniej bliskości wielkiego, żelaznego kotła, gdzie kobiety gotowały codzienną porcję ryżu pod nadzorem pani domu. Burz-