Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 078.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łożyło kres tej niepewności. Przyjechała na parowcu pod opieką kapitana. Almayer powitał ją ze zdumieniem niepozbawionem podziwu. W ciągu tych lat dziesięciu wyrosła z dziecka na kobietę czarnowłosą o cerze oliwkowej, wysmukłą i piękną. W wielkich, smutnych jej oczach o lękliwym wyrazie właściwym Malajkom przebijał odcień zadumy, dziedzictwo po przodkach europejskich. Almayer myślał z przerażeniem o spotkaniu żony z córką. Co sobie pomyśli to poważne dziewczę w sukni europejskiej o matce żującej betel, siedzącej w kucki w ciemnym szałasie, nieporządnej, półnagiej i ponurej? Obawiał się także wybuchu wściekłości ze strony tej jędzy; dotychczas umiał ją utrzymywać w jakim takim spokoju, ratując resztki swych potrzaskanych mebli. I stał teraz przed zamkniętemi drzwiami szałasu w oślepiającym blasku słońca — przysłuchując się szmerowi głosów — rozciekawiony tem co się wewnątrz dzieje. Wszystkie dziewczęta służebne zostały wyrzucone za drzwi na samym początku rozmowy i stały zbite w gromadkę przy ogrodzeniu z twarzami nawpół zasłoniętemi, szczebiocąc z ciekawością i snując domysły. Almayer zapamiętał się zupełnie, usiłując pochwycić choć jakieś luźne słowo przez bambusową ścianę; dopiero kapitan parowca na którym przyjechała Nina, bojąc się słonecznego udaru dla Almayera, wziął go pod rękę i zaprowadził na werandę. Stał już tam kufer Niny przyniesiony przez ludzi z parowca. Almayer usadowił kapitana Forda przed pełną szklanką, poczęstował go cygarem i zapytał zaraz o przyczynę niespodziewanego przyjazdu córki. Ale Ford niewiele miał do powiedzenia poza gwałtownemi ogólnikami o głupocie kobiet wogóle a pani Vinck w szczególności.