Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 054.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

po tak nieprawdopodobnej wieści i dodawał szeptem wyjaśnienie: „Widzi pan, on odkrył rzekę“.
Otóż to — odkrył rzekę! Ten fakt właśnie wynosił Lingarda tak wysoko nad pospolity tłum morskich awanturników, którzy za dnia handlowali z Hudigiem a noce spędzali na piciu szampana, szulerce, śpiewaniu krzykliwych piosnek i na umizgach do dziewcząt krwi mieszanej pod dachem obszernej werandy hotelu Sunda. Dostęp do owej rzeki znany był jedynie samemu Lingardowi. Wyruszając w drogę zabierał doborowy ładunek bawełnianych tkanin, mosiężnych gongów, strzelb i prochu. Błyskawica, bryg jego którym sam dowodził, znikała nieznacznie nocą z przystani, podczas gdy kamraci Lingarda przesypiali skutki nocnej orgji. Zostawiał ich pijanych pod stołem i wracał na pokład; sam zaś, nawet pijąc bez miary, nigdy przytomności nie tracił. Niejeden usiłował go wytropić i dostać się do tego kraju obfitości bogatego w gutaperkę i rattan, wosk i gumę dammar, perłowe konchy i ptasie gniazda, ale niewielka Błyskawica umiała prześcignąć każdy statek na tych wodach. Kilku śmiałków natknęło się na ukryte mielizny i rafy koralowe; tracąc całe mienie ledwie z życiem ujść zdołali z okrutnych objęć tego morza uśmiechającego się słonecznie. Zniechęciło to innych. Zielone wyspy o niewinnym wyglądzie, stróżujące u wejścia do ziemi obiecanej, przechowały swoją tajemnicę przez długie lata z bezlitosną pogodą natury podzwrotnikowej. A Lingard po dawnemu zjawiał się i znikał w ciągu swoich wycieczek jawnych, czy ukrytych. Śmiałość jego ryzykownych wypraw i olbrzymie dochody opromieniały go bohaterstwem w oczach Almayera, który z najgłębszym podziwem zwykł był patrzeć gdy wielki człowiek szedł przez