Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 052.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chińczycy liczyli je i układali w stosy pod nadzorem pana Vincka, kasjera, który był duchem opiekuńczym tego miejsca i prawą ręką władcy.
W tym jasnym zakątku pracował Almayer przy swoim stole, niedaleko małych zielonych drzwi u których stał zawsze Malaj w czerwonym pasie i turbanie; ciągnął za spuszczający się sznurek, podnosząc i zniżając rękę z dokładnością maszyny. Sznurek ten wprawiał w ruch punkah[1] po drugiej stronie zielonych drzwi, gdzie mieściło się tak zwane prywatne biuro; królował tam stary Hudig, — władca — udzielając hałaśliwych posłuchań. Niekiedy małe drzwi otwierały się gwałtownie, ukazując przez błękitnawą mgłę dymu tytoniowego długi stół obstawiony butelkami przeróżnych kształtów i smukłemi dzbanami z wodą; w fotelach z rattanu leżeli hałaśliwie rozprawiający mężczyźni, a władca wychylał głowę przez drzwi i trzymając za klamkę mruczał coś poufnie do Vincka; czasem rzucał grzmiący rozkaz na halę, lub też zwietrzywszy nieznajomego gościa witał go przyjaznym rykiem: „Moje uszanowanie kapitanowi! Skądże pan przybywa? Czy nie z Bali, co? Ma pan kuce? potrzeba mi kuców, potrzeba mi wszystkiego, co tylko pan ma do zbycia! ha! ha! ha! niechże pan wejdzie!“ Wśród huraganu wykrzyków wciągał nieznajomego do biura, drzwi się zamykały i zwykłe hałasy rozlegały się znowu: śpiew robotników, łoskot beczek, skrzypienie pośpiesznych piór; nad wszystkiem zaś górował melodyjny dźwięk dużych, srebrnych pieniędzy, płynących nieustannie przez żółte palce uważnych Chińczyków.

W Makassarze kipiało wówczas życie, kwitł handel.

  1. Punkah, rodzaj ogromnego, prostokątnego wachlarza, wiszącego zwykle nad stołem w jadalniach i biurach w krajach podzwrotnikowych.