Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.2 145.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skonale, że nie wierzyłeś, by on stał się już panem swego losu. Przepowiadałeś, że wyczerpie się i obrzydnie mu wszystko, chociaż spełni zadanie, honor odzyska i miłości dozna. Mówiłeś, że znasz dobrze tego rodzaju rzeczy, ich złudne zadowolenie i nieuniknione rozczarowanie.
Powiedziałeś również — pamiętam to dobrze — że „poświęcać im życie (im, to ludzkości o skórze ciemnej, żółtej, lub czarnej), to jakby się duszę zaprzedawało dzikiej bestyi”.
Utrzymywałeś, „że tego rodzaju rzecz” można znieść i wytrzymać, gdy jest oparta na stałem przekonaniu o prawdzie idei, które do nas, jako do pewnej rasy należą, w imię których powstał porządek i moralność etycznego postępu.
„Musimy czuć za plecami ich siłę — mówiłeś — musimy wierzyć w ich konieczność i sprawiedliwość, by ofiara z jestestw naszych nabrała istotnej wartości”.
„Bez tego poświęcenie jest tylko zapomnieniem, całopaleniem swej istoty — prostą zgubą”.
Innemi słowy, twierdziłeś, że walczyć musimy w szeregach, albo też życie nasze nie idzie w rachubę. Może być! Ty musisz to wiedzieć, ty, co sam, bez niczyjej pomocy dawałeś sobie radę w niejednej przygodzie i wychodziłeś z nich nie osmoliwszy sobie skrzydeł.
Jim miał do czynienia tylko z samym sobą i teraz pytanie, czy on w końcu nie zdał się sile potężniejszej od praw ogólnego porządku i postępu? Ja nic nie twierdzę. Może po przeczytaniu — ty orzec zdołasz.
Nie możemy go zbadać dokładnie tem więcej, że za pośrednictwem cudzych oczu ostatnie na niego rzucić możemy spojrzenie. Nie waham się podzielić z tobą szczegółami ostatniego epizodu, który, jak się zwykł wyrażać, „przyszedł do niego”. Może to była ta ostatnia okazya, na którą, zdaje mi się, czekał nieustannie, zanim zdoła sformułować zlecenie do tego nieubłaganego świata. Pamiętasz, że gdyś-