Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.2 093.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ci, których po za sobą zostawiają, nie wiedzą, kiedy oczekiwać mają ich powrotu.
Wracają do swego kraju, do swego ludu i ten biały również...
Dlaczegóż on nie miałby wrócić do swoich?
Dziwnym zbiegiem okoliczności tego dnia wieczorem, (był to ostatni dzień mego pobytu w Paturanie) stanąłem znów oko w oko z tem pytaniem, nie dającem się wyjaśnić.
To mnie sprowadza do historyi jego miłości.
Myślicie zapewne, że jest ona taką, przez jakie wy przechodziliście. O uszy nasze obija się tyle podobnych rzeczy i większość nie uważa ich nawet za miłosne epizody.
Są to jakieś wybryki młodości, skutki temperamentu i pokus, z góry skazane na zapomnienie. Zapatrywanie to może i tu dałoby się zastosować...
Zresztą — nie wiem.
W każdym razie opowiedzieć tę historyę nie jest tak łatwo; pozornie podobną jest ona do innych, ja jednak mam zawsze przed oczami smutną postać kobiecą, patrzącą na samotną mogiłę z boleścią w oczach i zaciśniętych ustach.
Mogiła sama, gdym zaszedł tam wczesnym rankiem, przedstawiała się jak bezkształtne brunatne wzniesienie ziemi, otoczone wokoło kawałeczkami białego koralu.
Ogrodzenie, z gałęzi zrobione, chroniło ją od świętokradzkiej stopy przechodnia, a wysmukły na niej słup owinięty był girlandami liści i kwiatów — a kwiaty były świeże.
Świadczyło to dowodnie, że mogiła nie była zapomnianą. A gdy wam powiem, że Jim własnemi rękami pracował nad tem ogrodzeniem, zrozumiecie, że jego miłosna historya niezwykły miała początek. Jim zawsze był romantykiem.
Przez cały ciąg swego życia żona niecnego Corneliusa nie miała nikogo na świecie, prócz cór-