Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.2 083.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale pilnowali go wszyscy i on, właściwie mówiąc, był na łasce pierwszego lepszego obdartusa z maczugą w ręku.
W rozwalonym szałasie krył się, gdy chciał się przespać; wyziewy z brudów i gnijących odpadków płynące, męczyły go ogromnie; ale, jak się zdaje, nie odbierało mu to apetytu, gdyż, jak mi mówił, głodny był przez cały ten czas.
Od czasu do czasu jakiś „zabawny osioł” wybiegał do niego z izby radnej, i miodowym tonem zadawał mu zadziwiające pytania:
— Czy Holendrzy przychodzą zabrać kraj cały? A może biały chce powrócić tą samą drogą, którą przybył? W jakim celu przybył do takiego biednego kraju? Radża chce wiedzieć, czy biały człowiek może naprawić zegarek?
Przyniesiono mu niklowy zegarek angielskiego wyrobu, i z nudów zabrał się do puszczenia maszyneryi w ruch.
Zapewne wówczas, siedząc samotnie w szałasie, zrozumiał, jak straszne niebezpieczeństwo mu grozi.
Rzucił zegarek, mówił, „jak gorący kartofel” i wybiegł pośpiesznie, nie mając najlżejszego pojęcia, co zrobi. Wiedział tylko, że położenie jest nieznośne. Skierował się bez celu w stronę małego śpichlerza, gdzie złożone były rozmaite graty i nagle ujrzał uszkodzone pale w tem miejscu palisady; wtenczas to plan ucieczki przedstawił mu się tak jasno, jak gdyby od miesiąca rozmyślał nad tem.
Cofnął się wstecz dla nabrania rozmachu, a gdy ujrzał dwóch dygnitarzy, w towarzystwie dwóch kopijników, którzy przyszli nowe zadawać ma pytania „zemknął z przed ich nosów” i jak „ptak” frunął po nad palisadą, spadając po drugiej stronie z taką siłą, iż zdawało mu się, że ma wszystkie kości połamane i głowę na dwoje pękniętą.
Zerwał się jednak natychmiast. W tej chwili o niczem nie myślał; pamięta tylko, mówił, że po-