Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.2 059.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niebo i ziemia nie powinny być wstrząśnięte, przypuszczam, przynajmniej nie przez nas, wiedzących tak mało o sobie samych.
Moje ostatnie słowa o Jimie nieliczne będą.
Przyznaję — dokonał rzeczy wielkich; ale one skarlałyby w opowiadaniu, raczej w słyszeniu. Szczerze mówię, to nie słowom swoim nie dowierzam, lecz umysłom waszym. Mógłbym być wymowny, gdybym się nie lękał, że zagładziliście wasze imaginacye dla nakarmienia ciał waszych.
Nie chcę was obrażać; nieposiadanie iluzyi — jest rzeczą szanowną — bezpieczną — korzystną i — smutną. A jednak i wy w swoim czasie musieliście znać całą potęgę życia, ten świetny blask, stworzony starciem się drobiazgów, tak zadziwiający, jak iskra ze starego kamienia wykrzesana i na nieszczęście — równie krótkotrwała!



ROZDZIAŁ XXII.


Zdobycie miłości, honorów, zaufania ludzkiego i wypływająca ztąd duma i potęga, są właściwym podmiotem do bohaterskiego opowiadania; ale umysły nasze uderza zawsze zewnętrzność takiego powodzenia, a w powodzeniach Jima nie było zewnętrznej strony.
Trzydzieści mil lasu kryło go przed wzrokiem obojętnego świata, a huk fal, rozbijających się o wybrzeże, głuszył odgłos sławy.
Potok cywilizacyi, zalewający ziemie o setki mil od Paturanu, rozpadający się na dwie gałęzie: wschodnią i południowo-wschodnią, zostawił sam Paturan, jego równiny, drzewa i ludzi w stanie zupełnego opuszczenia i zaniedbania, jak jakąś nic nie znaczącą, rozsypującą się wysepkę między dwoma